80
M. Ptwinska
więzień. sztuka
lecz wymowne, przypomnę, że we wstępie do antologii || ziemiej poezji socjalistycznej wydanej w Genewie w M roku napisano, że żadne teksty „lepiej przy propagand,;' się nie nadadzą, jak te, które głosem zza kraty || trzymują naszą energię, jak te, które z lochów więzienny^ wołają na nas, abyśmy pracy rozpoczętej nie porzucali..."*
O takie kontakty osobiste całej grupy, jak w scenie wk ziennej w Dziadach, w nowych więzieniach było córa* trudniej. W Cytadeli były zupełnie niemożliwe. Ostatnie chyba takie spotkania odbywały się u Karmelitów -w drugim etapie, po śledztwach, gdy żandarmi i dozorcy już zostali przekupieni, a komendant Niewodowski przy. chodził co wieczór w szlafroku grać w wista z więźniami, którzy dawali mu oczywiście wygrać. Wtedy więzienie zamykano od środka, żeby go nie zaskoczyła jakaś niespodziana wizytacja, i zdarzało się, że „np. pierwsze piętro zapraszało w gościnę drugie lub odwrotnie. Natenczas sprowadzało się tuzin kapłonów pieczonych od Szyllera i do nich zrobiło się parę waz pączu i nuż ze szklankami w ręku śpiewaliśmy chórem Marsyliankę, Odę Mickiewicza do młodości lub deklamowaliśmy Odę Osińskiego na powrót zwycięskiego wojska, a kapitan Niewodowski czasem, a rosyjski oficer od warty regularnie, pił i śpiewał z nami Wychodził tam przez pewien czas „Dziennik Karmelitań-ski”, a Prądzyński wyrabiał likier dla przyjaciół z miasta — Curaęao de Carmes. I to się działo, proszę państwa, u tych samych Karmelitów, gdzie rygor i szok aresztowania wywołały tyle samobójstw na początku! Ale oczywiście w więzieniach typu Cytadeli — a one szybko zapanowały — takie kontakty i taki „styl” były wykluczone. Dopiero po wyroku, na zesłaniu i w twierdzy, na Sybirze, w Spielbergu powstają podobne wspólnoty więźniów — naturalnie już w warunkach nierównie cięższych.
Kontaktem ze światem mogło być okno — np. Pelli-co właściwie „żył przez okno” w więzieniu, podobnie jak
** Cyt. za: B. Zakrzewski, „Paleń dla cara", s. 180. w l. prądzyński, Pamiętniki, s. 500.
Fabrycy w Pustelni parmeńskiej. Mogło, ale nie było, ponieważ polskim więźniom okno odebrano od początku. Już w latach dwudziestych u Karmelitów stosowano słynne „pudełko Rożnieckiego”, czyli kosz na okno. Okno zasłaniano też w Galicji, w więzieniu lwowskim, jeśli nie koszem, to drucianą siatką; słusznie pisze Nabielak, że nie tyle dla ostrożności — temu służyły kraty — co dla udręczenia duchowego. To było rzeczywiście dręczące. Kamieński pisze, że gdy znalazł się w szpitalu, największą przyjemność sprawiało mu okno niczym nie zamalowane.*
Opatrzone judaszem drzwi miały dawać i dawały poczucie stałego dozoru, ale wszyscy pamiętnikarze się zgadzają, że żaden strażnik nie jest czujniejszy nad więźnia. Więc mimo dozoru pukali, pisali na ścianach etc. Warto dodać, że przy tych drzwiach rozgrywały się istne pojedynki czujności i pomysłowości, które zwykle wygrywał więzień.
Współcześni psychosocjologowie doszli zresztą do wniosku, że właśnie sytuacja śledzenia i stałego dozoru uniemożliwia wpływ wychowawczy więzień. Wywołuje ona wrogość, która rośnie lawinowo z obu stron i sprawia, że — jak pisze współczesny autor — w więzieniu powstają dwa zespoły schizoidów, z których jeden dozoruje drugi.17
Już wracam do polskich więźniów dziewiętnastowiecznych. Nie mogę tu przedstawić obyczaju i realiów: jedzenia, spaceru, wizyt i wizytacji. Dodam tylko, że tak jak izolację i samotność rozbijał raczej kontakt więźniów między sobą niż kontakt ze światem zewnętrznym, podobnie z urzeczowieniem, do jakiego miał go doprowadzić regu-«* For. H. Kamieński, Wspomnienia więźnia, s: 219.
x Por. J. Śliwowskł, Kara pozbawienia wolno id..., s. 247. Tamże, na s. 14 i dalszych, opis słynnego doświadczenia na uniwersytecie w Stanford (USA), gdzie dla eksperymentu zwerbowano studentów, z których jedni mieli pełnić funkcję strażników, a inni skazanych. Po kilku dniach u „więźniów” i „strażników" zaczęły występować cechy spotykane w rzeczywistości u jednych i u drugich. Nastąpił ostry konflikt między grupami 1 doszło do „buntu”, bardzo surowo uśmierzonego przez „strażników”. Por. też P. G. Zlm-bardo, C. Haney, W. C. Banks, D. Jaffe, Psychologia uwięzienia; depry-wacja, władza i patologia (przel. K. Jankowski), w; Przełom w psychologii. Wybrał 1 wstępem opatrzył K. Jankowski, Warszawa 1978.
6 Style zachowań romantycznych