M Prtrtńske — Wś£zrełl. Sztuka i życie praktyczne
me nowoczesne tym jest — a zaczęło tym być w XIX wieku. Wtedy, gdy celem uwięzienia stało się nie to, by ukarać popełnione przestępstwo, lecz by wyplenić możliwość ♦łamania norm w psyche delikwenta. A więc przemiana, otyli „uzdrowienie” bądź „wychowanie” tego, kto faktycznie łub potencjalnie burzy obowiązujący ład. Warto zauważyć, że sędziowie i oskarżyciele posługują się głównie argumentem „porządku”. W interesie nowoczesnego państwa leży bowiem, by społeczeństwo stało się jednolicie zdyscyplinowane. Chodzi o maksymalne wdrożenie wszystkich do tej samej normy. W tym sensie więzienie właśnie w jego funkcji wychowawczej Foucaułt nazywa „laboratorium władzy”, “
Współcześni socjologowie i psychologowie, którzy się tymi problemami zajmowali, dodają, że więzienie, owszem, zmienia ludzi, lecz nie w kierunku pożądanym — i że na to właściwie me ma rady. Nie należy bowiem sądzić, że więzienie łamie i deformuje osobowość ludzką — nie, ono ma uformować ją od nowa, podobnie jak inne instytucje totalne — szkoła, wojsko, szpital psychiatryczny — nazwane tak dlatego, że kształtować mają całego człowieka: ciało i duszę, myśli i odruchy warunkowe. Żadną z tych instytucji nie uniknęła, jak wiadomo, gruntownej krytyki w naszym wieku. Dodajmy, że w pewnym sensie idea więzienia jako kary głównej sama dezawuuje jego funkcję terapeutyczną i wychowawczą. Niews pół mierność założeń t skutków tkwi w samym założeniu, I tę niewspółmiemość pozwala nam zobaczyć właśnie romantyczne „odkrycie wolności”.
Nie można bowiem rzec, że patetyczne deklaracje romantyków „nie pasują” do pokrywającej się „przyzwoitymi” więzieniami Europy. Pasują i nie pasują. Bo odkrycie, że maao uwięzienie jest dla człowieka dolegliwością równą karom cielesnym, a może nawet gorszą od nich, że
rmmtmit, et ponir. NaUsanca tie u prUon. p«ri« H
Swrtwwi** Ig HffiB Wgk iWPUrtoi* ala kaidcgo, kto
iaą m więc więzienie „zupełnie wystarczy”, jest przecież drugą stroną odkrycia dokonanego jednocześnie, iż uwięzienie jest pogwałceniem podstawowego prawa ludzkiego. Jean Sta-robinski napisał książkę pod tytułem Invention de la liber-te. 1700—1789 (seria: Art, Idees, Histoire). Otóż to są właśnie lata, w których więziennictwo zmierza ku opisanemu wyżej postępowi. Wtedy, gdy romantycy oglądają Więzienia Piranesiego, owe fantasmagorycźne miny i schody biegnące znikąd donikąd, Europa pokrywa się siecią więzień całkiem innych: prawie jednakowych w każdym kraju, o dokładnie przemyślanej architekturze i coraz ściślejszym systemie dozoru. Lecz Piranesi ma rację: rysuje więzienie, które ogarnia całego człowieka, które przenika do wewnątrz, wchodzi do umysłu i do wyobraźni
W Królestwie Kongresowym postęp w tej dziedzinie zachodził szybko. W latach dwudziestych władza carska, nie przygotowana na większe aresztowania, używała jeszcze jako więzień dawnych klasztorów— dlatego filomaci siedzieli u Bazylianów i Dominikanów. Podobnie w Warszawie, gdy sprawa Łukasińskiego zataczała coraz szersze kręgi, a władze chciały prześledzić, czy nie wiąże się ona ze sprawą dekabrystów, wykorzystano dawne klasztory, a kiedy okazały się za ciasne, na Lesznie wzniesiono specjalny budynek. „U Karmelitów” to już było dość nowoczesne więzienie, którego architektura pozwalała na ścisły dozór — czym się ono stało z czasem, to już inna sprawa. Więzieniem w pełni nowoczesnym był jednak dopiero X Pawilon Cytadeli, zbudowanej już w 1834 roku o jego funkcjonalności świadczyć może długi czas używania. Widzimy więc, jak to szybko szło: w ciągu dziesięciu łat warunki siedzenia zmieniły się o stulecie...
Postęp oczywiście niedocieratwszędzie z tą samą równomiernością i we wspomnieniach opisano więzienia bardzo rozmaite. Ci którzy siedzieli w „powiatowej tiurmie”, mogli się skarżyć na straszliwybrud, smród, a zwłaszcza robactwo. Jednak w takich „tiurmach**, nawet w więzie-