7° Mit i znak
nych dekoracjach: w tanich restauracjach bywa płaski, żółto obrzeżony, przypomina podeszwę; gruby, soczysty w wyspecjalizowanych knajpach; kubiczny, wilgotny pod lekko zwęgloną skorupą w restauracjach wysokiej klasy; uczestniczy we wszystkich rytmach, w wygodnym posiłku mieszczucha i cygańskim lekkim obiedzie samotnika; będąc pożywieniem zarazem gęstym, treściwym i szybkim w przyrządzeniu wyraża najlepszy z możliwych stosunek między oszczędnością a skutecznością, mitologią a łatwością spożycia.
Co więcej, jest obrazem typowo francuskim (ograniczonym już, co prawda, przez inwazję amerykańskich słeak'ów). Najmniejsze trudności czy ograniczenia żywnościowe każą Francuzowi marzyć o befsztyku, podob-| nie jak o winie. Ledwie znajdzie się za granicą, ogarnia go nostalgia befsztyka: befsztykowi przydana tam zostaje cnota elegancji, ponieważ w porównaniu z zawiłością kuchni egzotycznej ma on stanowić pokarm, w którym smakowitość łączy się z prostotą. Befsztyk, par excellence narodowy, postępuje krok w krok za wartościami patriotyzmu: wspiera patriotyzm w czasie wojny, jest żywym ciałem francuskiego kombatanta, niezbywalnym dobrem, którym wróg może zawładnąć tylko przez zdradę. W starym filmie {Drugi oddział przeciwko Kommandanturze) służąca księdza-patrioty proponuje szwabskiemu szpiegowi przebranemu za francuskiego spiskowca: „Ach, to ty, Laurent! Zaraz dam ci mojego befsztyka!” A później, kiedy szpieg zostanie zdekonspirowany: „A ja, ja mu dałam mój befsztyk!” Najwyższe nadużycie zaufania.
Befsztyk, podawany zazwyczaj z frytkami, przekazał im swoją narodową chwałę: frytka, jak befsztyk, jest pełną nostalgii patriotką. „Paris-Match” powiadomił nas, że po zawieszeniu broni w Indochinach „generał de Castries zażądał na swój pierwszy obiad frytek”.1
Zaś prezes stowarzyszenia byłych kombatantów z Indo-chin dodał, komentując później tę informację: „Nie zawsze właściwie rozumiano gest generała de Castries, który na swój pierwszy obiad zażądał frytek." Ów prezes chciał, abyśmy zrozumieli, że prośba generała nie była prymitywnym, materialistycznym odruchem, ale rytualnym epizodem powrotu do odnalezionego plemienia Francuzów. Generał znał dobrze naszą narodową symbolikę, wiedział, że frytka jest gastronomicznym znakiem francuskości.
«N A U TIL U S» I STATEK PIJANY
Dzieło Juliusza Verne’a (niedawno obchodzono pięćdziesięciolecie jego śmierci) byłoby doskonałym tematem dla krytyka strukturalisty; jest to utwór z tematami, Verne stworzył bowiem swoistą, zamkniętą w sobie kosmogonię, która ma własne kategorie, swój czas, przestrzeń, swą pełnię i nawet - swoją zasadę istnienia.
Ową zasadą wydaje mi się nieustannie powtarzany gest zamknięcia. Wyobrażenie podróży oznacza u Ver-ne’a przebadanie zamkniętej przestrzeni: głęboka zgoda między Verne’em a dzieciństwem nie wynika bynajmniej z banalnej mistyki przygody, ale przeciwnie - ze wspólnego szczęścia, jakie dzieci i pisarz czerpią z poczucia skończoności. Odnaleźć je można w dziecinnej namiętności klecenia bud i namiotów: zamknąć się i urządzić, oto egzystencjalne marzenie Verne’a i dzieciństwa. Prawzorem owego marzenia jest Tajemnicza wyspa, owa prawie doskonała powieść, gdzie człowiek--dziecko odkrywa na nowo świat, zapełnia go przedmiotami, ogradza i zamyka, wieńcząc swój encyklope-
General de Cattries, dowódca twierdzy Dien Bień Phu
dostał się po jej upadku do niewoli wietnamskiej. Po zawarciu rozejmu został zwolniony i wtedy to zażąda! frytek.