A nam powinno chodzić przede wszystkim o nowy sposób budowania dzielą sztuki. Każdy nowy plan budowy artystycznej, o ile jest celowy i o ile jest skuteczny, powinien być nnm droższy od najbardziej uwielbianych kom-pozycyj klasycznych. Nowe sposoby budowania; to różni nas od klasyków.
Stając przed zadaniem budowy poematu, poeta widzi przed sobą długie karawany, w których stękają zwierzęta juczne wszystkich czasów i krajów. Orszak zmierza ku plamom widnokręgu, które znawcy różnymi nazwami zamieniają na kierunek pochodu. Pod stopami piasek, jak tracony czas. A na jukach czytać można ciężkie napisy: „Forma dla treści!“ „Harmonia treści a formy!" „Przystosowanie formy do treści!“ „Treść! treść!"
Proszę Państwa — drobne osobiste wyznanie: mam wstręt do podziałów dwójkowych. W ciągu bieżącej godziny pewne grymasy tego wstrętu ukażą się Państwu z prawdą, która zdaje mi się, mogłaby nie stracić nic ze swej ogólności, mimo że tak ściśle związana jest z mięśniami mojej twarzy. Będę mówił o smarkaczewskim oddzielaniu uczucia od rozumu; wspomnę o prosty-tucyjnej granicy między miłością rozdzieraną na ducha i ciało; a teraz pragnąłbym objąć moim wstrętem kwestię treść-forma. Zdaje mi się, że te dwójki przeciwieństw wywodzą się z jednej zasadniczej dwójki. Przypominają mi one zawsze owe zabytkowe pary greckich kolumn, ocalałych po zniszczeniu starej budowli i zrastających się powoli z nowym otoczeniem w całość sztuczną, ale nie pozbawioną efektów jednolitości. Zawsze nasuwa mi się myśl, że te zwaśnione dwójki pojęć są szczątkami dualistycznych systemów filozoficznych i teologicznych; że w swoim czasie były one konsekwentnie wkomponowane w architekturę pewnej filozofii czy teologii i że po zawaleniu się gmachu ocalały zrastając się nierozerwalnie lecz niekonsekwentnie z otaczającymi jc ideami. Jak owe pary kolumn, tak samo te pary pojęć są częściami całości, które dla wielu z nas przestały już istnieć.
Rozgranicza się formę od treści, jak gdyby były to rzeczy nic przenikające się wzajemnie1. Mąci pojęcia fałszywy obraz naczynia i płynu w nim zawartego, ■rranc H—• uz«>—i w*. iss <•. im>k
0brax używany dla ilustrowania stosunku formy do (reki. Z obrazu (rgo pochodzi idea, te -jak ten sam płyn mokną przelać w różnr naczynia — tak
^mn (rcić modna „ubrać“ w różne formy. Ale nie. „Ta sama** Irek »w“ innej farmie jest inną. Gdyby na wiór dawnej fałszywej ilustracji chodziło o podanie ilustracji prawdziwej, należałoby powiedzieć, de forma jest naczyniem, którego ściany oddziaływują chemicznie na płyn w nim zawarty, zmieniając całkowicie naturę tego płynu. Inaczej: forma wsiąka w treść I staje się treścią. Forma tak±e jest treścią. Między poszczególnymi częściami
dzieła sztuki mogą istnieć związki, będące czymś innym nii związkami realnych zdarzeń; umiejętnemu spojrzeniu związki te mogą ukazywać pewne szczególne zamiary artysty, nawet pewne prawa; są one przedmiotem uwagi każdego odpowiednio przygotowanego czytelnika czy widza, są przez niego śledzone, są „czytane**. Czytanie tych związków jest również spożywaniem dzieła * z tuki; związki te dostarczają podnieceń, wzruszeń i rozkoszy, nie mniejszych nii te, jakich dostarcza reszta zawartości dzieła. Nie ma żadnego powodu, ażeby związków tych nie uważać za treść. Rymy poematu aą tak samo Jego treścią Juk podmioty zdań i powinny być co najmniej z tą samą rozkoszą czytane. Wszystko co jest w poemacie I co widzący odnaleźć w nim mogą jest Jego treścią. A kiedy konieczność rozróżnień
klasyfikacyjnych nakaże nam w ciele poematu przeprowadzać podziały, to starajmy się uwolnić od tyrania dualizmu i stworzywszy wprzód fizjologię poematu, dzielmy później jego ciało na podstawie niezależnej i ścisłej obserwacji jego funkcyj.
Teraz już możemy powiedzieć: Postulat budowy dotyczy całego dola poematu ; ponieważ treścią poematu jest jego w asyst ko. wszystko powinno być zbudowane.
Skoro organiczny układ zdań poetyckich przyjmujemy jako cel poetyckiego tworzenia, jest rzeczą obojętną, w jaki sposób tę organiczność uzyskujemy, byle była ona uzyskaną. Rozróżnienie między sensem a bezsensem
wymaga nowej granicy. Nie przestaje ona istnieć; przesuwa się. Łatwo na-maczyć ją na mapie; trudno wykreślić na ziemi. Spory graniczne są nieunik-
345