datnym na manipulacje, innymi słowy, ludźmi przystającymi na zamknięcie ich w systemie prześladowczych przedstawień, ludźmi, którzy są w stanie uwierzyć w nieprawdę o koźle ofiarnym.
Guillaume de Machaut nie ma w sobie oczywiście nic z manipulatora. Jest na to za mało inteligentny. Jeśli w jego święcie istnieją już manipulacje, należy go zaliczyć do manipulowanych. Rewelatorskie detale jego tekstu nie są z całą pewnością rewelatorskie dla niego, lecz tylko dla nas, rozumiejących ich prawdziwe znaczenie. Przed chwilą mówiłem o prześladowcach naiwnych, mógłbym zaś mówić o ich nieświadomości.
Zbyt świadome i wykalkulowane rozumienie tego wszystkiego. co mieści się dziś w określeniu „kozioł ofiarny", eliminuje sprawę zasadniczą, mianowicie wiarę prześladowców w winę ofiary, uwięzienie ich umysłów w prześladowczym złudzeniu, które, jak widzieliśmy, nie jest zjawiskiem prostym, ale prawdziwym systemem przedstawień.
Uwięzienie w powyższym systemie upoważnia nas, aby mówić o prześladowczej nieświadomości i o dowodach jej istnienia, czego dzisiaj nawet najsprawniejsi w szukaniu cudzych kozłów ofiarnych — a Bóg jeden wie, czy uchodzimy w tej dziedzinie za mistrzów — nigdy nie są w stanie dostrzec. W rzeczy samej mają oni szczególne prawo przynależności do tego systemu. Nikt lub prawie nikt nie czuje się winny. Aby pojąć ogrom owej tajemnicy, trzeba zapytać samego siebie. Niech każdy zapyta siebie, jak to z nim jest, jeśli idzie o kozły ofiarne. Ja sam pod tym względem siebie nie znam i jestem przekonany, że i ty, czytelniku, także. Mamy tylko, i ty, i ja, uzasadnione antypatie. A jednak cały świat roi się od kozłów ofiarnych. Prześladowcze złudzenie grasuje intensywniej niż kiedykolwiek, oczywiście nie zawsze z tak tragicznymi skutkami jak za czasów Guillaume'a dc Machaut, ale w sposób jeszcze bardziej obłudny. „Hipokryto, słuchaczu, mój bliźni, mój bracie..." 1 Skoro dzieje się lak z nami — chociaż wszyscy rywalizujemy pomiędzy sobą, jeśli idzie o gorliwość w wykrywaniu kozłów ofiarnych — to gdzie był pod tym względem wiek XVI? Nikt nie rozszyfrował tak dalece jak my dzisiaj prześladowczych przedstawień. „Kozioł ofiarny" nic miał jeszcze takiego sensu, jaki mu dziś nadajemy. Idea, że tłumy, a także całe społeczności, mogą zamknąć się w więzieniu własnych złudzeń ofiarniczych. była nic do pomyślenia. Gdyby ktoś spróbował wyjaśnić ją ludziom średniowiecza, nie zrozumieliby.
Guillaume dc Machaut idzie dalej niż my w swoim poddaniu się „efektowi kozła ofiarnego". Jego świat jest głębiej od naszego pogrążony w prześladowczej nieświadomości, ale na pewno nie tak głęboko, jak światy mitologii. U Guillaunie’a de Machaut, jak widzieliśmy, jest tylko odrobina dżumy, a nie takie klęski zapisuje się na konto kozłów ofiarnych: w micie o Edypie jest to wszechogarniająca zaraza. Światom mitologicznym. aby wytłumaczyć pojawienie się epidemii, nic potrzeba niczego więcej niż tylko stereotypowych zbrodni i — oczywiście — winnych tych zbrodni. Aby to stwierdzić, wystarczy przebadać dokumenty etnologiczne. Etnologowie zasłaniają twarze wobec moich bluźnierstw, lecz już dawno zgromadzili wszystkie świadectwa niezbędne do ich potwierdzenia. W tak zwanych społecznościach etnologicznych pojawienie się epidemii natychmiast naprowadza podejrzenie przekroczenia podstawowych reguł tej wspólnoty. Zakazano nazywać te społeczności prymitywnymi. Mamy natomiast obowiązek kwalifikować jako prymitywne wszystko, co utrwala w naszym święcie wierzenia prześladowcze typu mitologicznego.
Prześladowcze przedstawienia są bardziej żywotne w mitach niż w prześladowaniach historycznych i właśnie ten ich wigor zbija nas z tropu. W porównaniu z ową twardą jak skała wiarą nasza wiara znaczy niewiele. Prześladowcze przedstawienia naszej historii są zawsze niepewne i szczątkowe i właśnie dlatego szybko podlegają dcmistyfikacji — najpóźniej po kilku wiekach — zamiast, jak mit o Edypie, trwać poprzez stulecia i do dziś drwić z naszych demaskatorskich wysiłków.
5 — Kozioł ofiarny 65
Charles Bauddaire. Do czytelnika, z tomu Kwiaty zla. tłum. M. Jastrun. PIW. 1970. Pr/yp. tłum.