i lUm iW .S-nrgol
l)u n;i wolność i swawoli; i zmuszony zniszczyć wszystko, no l/ylo i))i drogie (Frtmbeii.sk'm, s. li b
Badacze poświęcają wiolo miejsca związkom Frankensteina ze Stworzonym przez niego sztucznym człowiekiem. Brinu W. A Miss siwieć d/a. iż ważnym tematem powieści jest:
|...| konfrontacja człowieka /. sola) samym, co nieuchronnie wynika z. mocy tworzenia. Mit chorej kreacji zmienia Sie w sytuacji;
Jekylla i t ly(lo'a, kietly ITnukenstein walczy ze swoim ttller ego: ich obsesyjna wzajemna gonitwa tylko w takiej interpretacji ma jakikolwiek sens"’.
Kazimiera Szczuka pisze:
Potwór jest lustrzanym odbiciem, projekcji) twórczych jiiugnień swego „ojca”, .test partnerom miłości i nienawiści, prześladowczym demonem, a zarazem sobowtórem duklom1'.
Podkreśla sit;, wobec oczywistych różnie i antagonizmu, bliźniaczo podobieńslwo tych postaci. Linda Bayet-Berenbmun zwraca uwagę na obcość ich oho w ludzkim świerie. Obaj dociekaj;) genezy: „Frankenstein bada zrodta powstawania życia przez, twm zenie nowej istoty, potwór poszukuje sekieln swych narodzin”1". ! tla obu także, dodam, poznanie jest zrodlem cierpień. To, co w sztucznym człowieku jest „jawnie wrogie", obce, właśnie potworne, należałoby, zgodnie z. tymi interpretacjami, rozumieć jako wypierana w podświadomość, ciemną stronę Frankensteina, zdominowani) przez, sadyzm, skłonność do destrukcji, dążenie do poznania za wszelką cenę. Ważny jest tu, oczywiście, fakt, ż.e potwor jest większy, fizycznie silniejszy i hardziej odporny od swego twórcy.
Tak też czyta Fmtibensluiuu Maria Janino. W eseju Zbójcy i upiory omawia ona „dwie dwudziestowieczne adaptacje-reinlerprotacjij gotycyzmu” (i fantastyki romantycznej), obie w duchu psychoanalizy: Krew-dowsko-Junguwski), „kładącą nacisk na impulsy, pragnienia, sny. pożądania, libido, słowem psychologię indywidualną" i Fminatowską, „akcentującą pojęcia i wyobrażenia należące do psychologii społecznej"18. Uczona stawia tezę, że Freud by!
i0 B. W. Akliss, O pochodcfMŃt Aui/y .:i/i,'JiVy, lłiY*.'l J. Ko/.nk. W: M Wollsto-
nociiifi SB u liny, <>/>. nf., s. 211.
I: K. Szczuk:), fil., s.
i; i.. ikłyor-l^rrn-.BiUim, \\'vf>.r?/<rini(j guJyrku Pr/*1! A. Cirzylmk, „O^ród" IfMłl, nr 2, i,t.S■ l ’>[).
1 * M. Jimum, i/f>. cii., s. -Uli -1011.
kun1via.l<i(oii‘iii lvcti inrnantyków, klni/.y błądzili pn królestwie suow • „w u(i.hl;muu:li imiliifjzyUi" - „bez pomocy, bez przewodniku" (K. L. Moiitz). On stul sit; im przewodnikiem -- e.v past. Dziś czytamy nurmulyków pr/.i:/. tTouda i Lreudrt przez romantyków.
.tali tiiijsttts;niicjv,'.a U) lektura1 2'.
I nieco dalej-.
To wiośnie musimy pojąć: jak ze 'zbuntowanego bohatera literatury nowożytnej emanują upiory? Mówiąc: emanują, dujemy do zrozumienia, że i e h siedlisko znajduje sit; wewnątrz samych bohaterów. Otóż nie jest to świadomość tych bohaterów. Oni są oczywiście na opól przekoiitini, że upiory pochodzi; z zewnątrz14.
Janion, jak widać, wyznaje popularny pogląd, wedle którego fantastyka romantyczna da sii; w pełni interpretować w kategoriach psychologii i (zwłaszcza) psychoanalizy. .Szczególnie znaczące wydaje sit; ]minę leltceważtuiia wobec romantyków twierdzenie, iż. nie rozumieli oni lego, co pisali (pogląd zadziwiający u lej właśnie uczonej!). Wedle złagodzonej wersji (drugi cytat) lo już nic pisarze, ale bohaterowie ich dziel nie pojmowali nic z lego, co się z nimi (w nich) działo. Wyjaśnienie pr/ynió.si dopiero Kreml. Nie dziwią wobec lego postulaty, by szukać koiilckslńw dla romantycznej fantastyki w czasach znacznie późniejszych. „Przewodnikiem" ma tu byc nie tylko Kreml, ale i sunealiśei, Maria Kuncewiczowa (jako autorka powieści Kuufomy) czy trzykrotnie przez uczoną przywołany Kober! Louis S(evcnson (jako twórca sławnego opowiadania o.iekyllu i I łydzie)1".
Sobowtór jest fu argumentem szczególnie mocnym. Cóż łatwiejszego, jak udowodnić, że właśnie fantastyka oller ego jest symbolizacjn treści psychicznych'.' Dlatego też Janion interpretuje ten motyw jako duszę, Cieit czy uosobienie kompleksu niższości, a wiec posługuje sie słownictwem psychoanalityka. Dlatego widzi w zetknięciu z sobowtórem szanse poznania samego siebie przez bohatera. Dlatego wreszcie traktuje ów „temat hoffmanow-ski” jako emblemat „romantycznej matę-iii", a wiec [trzodo wszystkim romantycznej fantastyki1'.
v S 3 [ 2.
'' //jujtfjn, $. .‘im(i. ]-\>i. U?/. A. M. Nur-ilovv.sku Ai\"ićł;kii pn\;’fi!y<-fca «/.*>ijy u-t/fJorjcrfŁ-
■/ K;łimvic;o I 977. s\ 75.
M Jmiikhi. /;/). r.-ir.. 3U.3, 315. 533. 353 337, 3Sm
IJ .s. 3 14-319. 3.'U>-537 i>r>r. \<'>. pfKiohiK* r<'|]i'ksj<: .kimon j;;t iumru iruerpieliicji
Młliiim/iii/fiiu'' Noe^u i (ilłDęiYrjio w j''i>o iwmi /uśoi imuywii <>iłtiowióm; »•.. Demony J\>-<7{u. W: I'. A. Nor, (JNc/wyWi.1. f 9 /.<:[ |i. L«:śmi;tn i i u. Wrrn luw 11197, s. 10-15.