no AkiCRj .Sutirfcul
hu na wolność i swawoli; i zmuszony zniszczyć wszystko, (to było mi dropie (luuiih'eii.sk’f/1, s. lip.
Badacze poświęcają wiolo miejsca związkom Frankensteina ze Stworzonym przez niego sztucznym człowiekiem. Brian W. Aldiss tuwier (1/a, iż ważnym tematom powieści jesl:
|...| konfrontacja człowieka /. sobą su mym. co nieuchronnie wynika /. mocy tworzeniu. Mil chorej kreacji /.mienia się w sytuacji;
Jekylla i 1 Iydo'<i. kiedy Frankenstein walczy /.e swoim cifler ejjo; ieli obsesyjna wzajemna gonitwa tyłku w takiej interpretacji mil jakikolwiek sens'"
Kazimiera Szczuka pisze:
Potwór jest lustrzanym odbiciem, projekcji) twórczych pi.ignień swego ..ojca”, .test partnerem miłości i nienawiści, pi/.(Kladnwęzym demonem, a z.araz.eni sobowlóreui duktom".
Podkreśla się, wobec oczywistych różnic i antagonizmu, bliźniacze podobieńsl\vo łych postaci, l.itula Bayer-Borenbauni zwraca uwagę na obcość ieli obn w ludzkim świta ic. Obaj dociekaj;) p,ette/.y: „Frankenstein bada zrtulla jmwslawaina życia przez. Unii zenie nmn-j istot y, potwor poszukuje se.kirhi swych narodzin"1" I Ha obu talcż.i;, tlodant, poznanie jest źródłem cierpień. To, co w sz.lm /nym człowieku jest „jawnie wrogie”, obce, właśnie potworne, należałoby, zgodnie z tymi intcipretacjami, rozumieć jako wypierana w podświadomość, ciemni) sitom; Frankensteina, zdominowali;) przez sadyzm, skłonność: do destrukcji, drżenie do poznania za wszelką cenę. Ważny jest tu, oczywiście, fakt, że potwór jesl większy, fizycznie silniejszy i bardziej odporny od swego twórcy.
Tak też czyta LYo/ibem-deinu Maria Janiom W eseju Zbójcy i upiory omawia ona „dwie dwudziestowieczne adaptacje reiniei pi otaeje gotycyzmu" (i fantastyki romantycznej), obie w duchu |)syt:hoatializy: Frett-duwsko-Jungowską, „kładącą nacisk na impulsy, pragnienia, sny. pożądania, libido, słowem psychologię imlywiduatuą" i Fromm owaką, „akcentującą pojęcia i wyobrażenia należące do psychologii społecznej"15. Uczona stawia tezę, że Freud był
Łl> IJ. W. Akii3$. O poehodrwiru gudjnJfim" Aki/y .SbcJicy, Ibzct Koz.uk. W; M Wollslo-nocnifi Sls cl) By, o/>. cif., s. 211.
|: K. Szczuk:), o/ł. cif., y. ['13.
i: I.. Baycr-lkrriT.hiHim, \\'yn.f»<rint(j guJycku krzej A. Grzybek, „O^róU" lbOl, nr 2,
ki>nlviiu;i(oii‘iii lvch inrnuntyków, kłowy błądzili pn królestwie simw ,.w u(i.!>l:muK:Ii meUitizykr1 - ,,ó< / pomocy, bez przewodnika" (K. )•'. Moii(z) On stal się im przewodnikiem •• e.v post. D/.i.ś czytamy romaniyków przez Menda i 1'nmda przez romantyków, .lal; nnj-driszniejsza to lektura1'.
I nieco dalej:
To właśnie musimy pojąć: jak ze zbuntowanego bohatera literatury nowożytnej emanują upiory'1 Mówiąc: emanują, dajemy do zrozumienia, że ich siedlisko znajduje się wewnątrz samych bohaterów. Otóż nic jesl to świadomość tych bohaterów. Oni są oczywiście na opól przekonam, że upiory pochodzą z zewnątrz14.
Janion, jak widać, wyznaje popularny popimi, wedle którego fanla-slyka romantyczna da się w pełni interpretować w kategoriach psychologii i (zwłaszcza) psychoanalizy. .Szczególnie znaczące; wydaje sic,- pełne lekceważenia wolna: romantyków twierdzenie, iż. nie rozumieli oni lego, co pisali (pogląd zadziwiający n tej właśnie uczonej!). Wedle złagodzonej wersji (drogi cytat) to już nie pisarze, ale bohaterowie ieli dziel nie pojmowali nic z lego, co się z nimi (w nich) działo. Wyjaśnienie przyniósł dopiero Kreml. Nie dziwią wobec tego postulaty, by szukać kimtc.k.slów dla romantycznej fantastyki w czasach znacznie późniejszych. „Przewodnikiem" ma lu bye nie tylko I remi. ale i suneali.śei, Maria Kuncewiczowa (jako autorka powieści Kcmlomy) ezy Irzykrolim: przez uczoną przywołany Koberl Louis Slevt:nson (jako twórca sławnego opowiadania uJckyllu i i łydzie)1".
Sobowtór je;;( tu urgtmtiutictu szczególnie mocnym. Cóż łatwiejszego, jak udowodnić, że właśnie fanlasiyka ułler ego jest symboliz.acją treści psychicznych'.' Dlatego też .lanion interpretuje ten motyw jako duszę, Cień czy uosobienie kompleksu niższości, a wiec posługuje sio słownictwem psychoanalityka, białego widzi w zetknięciu z sobowtórem szansę poznania samego siebie przez bohalera. Dlatego wreszcie Irak:uje ów „lemnl boffmanow.ski" jako emblemat „romantycznej matę-iii", a więc przetle wszystkim romantycznej fantastyki2.
‘ , S d ł
,ł /huA?.'N, s. J->oi. U?/. A. rM. Huslowgku A r!j{ń.:/•:/.!;? fu>•.i'f-J.’*jri.łv<‘tai ui/ffo/m.i-Kiłhiwico 197’/. s\ 75.
!" M J:in«ni. /;/). r.if.. iiIJ.t, ’U’j. ?. H.‘ł7, .'};vi
'■ łbhU*ni, .s. i>r>r. r.f:irut>rt r.u iminc iriU‘j'[>eeln('ji
Milisirioni/mtr i (ihi»cnia^o w jmjjo iwim/nści zhniywu wtóru; Demony
W: i:. A. ^or, c‘J/jr>vv<«;.va-i mc/wyMi.'. Ił. l.irśmi»n i iit. Wrrwluw s. 10-15.