I :v> MciOr; .Smr <;oi‘
Nit; neguje. że potwór jest sobowtórem Frankensteina stało się to już. inti!rpretacyjnyin banałem. Nin sposob tez twierdza , ze u/loi '■/!" *1 >'•' „i.i związku z psychiką bohatera. Nic zgadzam sic jednak na przedstawianie takiej „psy eh i żując, ej” interpretacji jako jedynie mo/.liwcj. Na o jednoznaczni cnie poi woni.
Zauważmy, że badacze zajmują się wyłącznie malerialnynt potwo-rem-sobowtórem. A przecież zanim on powstał, ujawnił się inny sobowtór usamodzielniona, opętana przez „jawnego wroga” i zwrócona przeciwko ,ja" dusza Fmnkensloiua. Pozostaje ona aktywna i wroga także po stworzeniu potwora:
Zadawałem sobie największy gwałt. by Stłumić glos udręczonej duszy, który nieraz wyrywał się na zewnątrz. by glosie światu zakazane tajemnice (/•'rrinfcen.sletit, s. U>8).
Obsesja wewnętrznego wroga, drugiego ,ja", opanowała więc bohatera powieści Maty Shelley. Mamy bowiem do czynienia nie / jednym, a z. dwoma sobowtórami: wewnętrznym i zewnętrznym. Można powiedzieć, że potwor jest zewnętrznym w stosunku do piotagonisly wy tuzem jego wewnętiz.nego rozdwojenia, tak charakloiyslyez.nego dla bohaterów romantycznych1*. Motyw zmaga ii doktora Frankensteina z. własną duszą odpowiada i towarzyszy przecież zajmującym większą cz.ęsc: utworu .sekwencjom walki potwora ze swoim stwórcą. Równoczesne występowanie obli drugich „ja”: wewnąiiztiego i zewnętrznego jest tu 01 najmniej zastanawiające.
Znacznie ważniejszą rolę odgiywa jednak skomplikowanie narracji. Powieść ma bowiem aż. trzech narratorów, jej konstrukcja jest szkatułkowa. W listach kapitana Wallott.t, narratora głównego, 'znajdują się sporządzone przezeń notatki z. rozmów z. doktorem Frankensteinem. /. opo-wieśei tego nieszczęśliwego uczonego poznajemy większość wydarzeń jest oo kolejnym pierwszoosobowym narratorem. Frankenstein przytacza z kolei opowieść samego potwora - trzeciego narratora w powieści. iJaje to nam możliwość konfrontowania z.e suitą trzech różnych relacji i punktów widzenia. Rozważmy, co to zmienia w naszkicowanej powyżej psychoanalitycznej interpietacji utworu.
Szczególnie znaczący wydaje się fragment relacji doktora dotyczący końcowych wydarzeń w jego biografii. Frankenstein tak skraca swoją opowieść:
x* Pi u A M. Kn:.l dwnki. <>;>. ctJ.. 5. 70.
D/i«.-ii: moje - to opowieść: pełna grozy. Doszedłem do ji:j punktu s / i z y 1 <> w e j; o i to. en jes/e/e pozostaje do opowiadania, niof.o t:it; jo/ tylko /nud/U; (Frililkeie.fei/t. s. 170).
Zauważmy, ż« doktor mówi tu zarazem jako bohater i jako autor swojej historii. Wyznacza jej punkt kulminacyjny, decyduje sit,' na skróty, ahv niit znudzić słuchacza. manifestuje /a rów no swojo czynności kreacyjne, jak i dystans do powieściowej materii. To nowość w powieściowym święcie. Na chwile czytelnik może poczuć sit* wyrwany z fikcji -- oto obnażono mechanizm konstruowania opowieści. Relacja bohatera sama spije sio powieścią. Narzuca się więc pytonie o interpretacji; świata przedstawionego, fikcji fantastycznej. Tym hardziej, że zaraz pojawi się przedstawiony adresat takiej iikcji.
Jest nim sędzia, którego Frankenstein chce zmusić do interwencji w sprawie zbrodni potwora. To właśnie pici wszy odbiorca narracji doktora:
Fr7.ii/' cały czas slmlial niego opowiadania na poły wierząc:, a >ia poły nie wierząc, ta!; jak przyjmuje się ku/dą opowieść: o duchach i iiiulitutuiuli.yeli zdarzeniach; ale gdy go tera/, wezwałem, by w konsekwenc ji przystąpił mocą swego ui/.rdn do dzialiinia.
niedijwier/.anu: wzięto znowu u,ul nim góię (Fmiikensteiii, s. I i-i [ >.
la fikcyjna sytuacja je.si więc odbiciem sytuacji czytelniczego odbioru powieści Inni:is!yc'/.m:j, kiedy narrator proponuje „opowieść o ducliacli i nadnaiiiraliiycli zdtnz.eniaeh", ;i czytelnik reaguje z reguły emocjonalnie, dając sic ponosił' literackiej „grze ze .strachem’'11', ale przecież „niedowie-i/.anie Ineize nad nim gon;". Miedzy boliawirm literackim a podmiotem tv.ynuo.sci twoi i zycli, między odbiorcami przedstawionymi a realnym mn/na na eh'-1, dę postawie znak równości Sędzia reaguje na rewelacje Irankensteinn jak przedstawiciel prawa, który musi kierować się zdrowym io/.*ądkii-m, a ziirazem czytelnik, który w ivi!i samym duchu interpretuje nieprawci..podobną historii; z książki, f lr/eczuie wyjaśni,, dokto-|o-.,i, < z.ei,tu nie może mu ])otuóc. I >oktor jednak z łatwością oilc/.ytnje jrg.. prawdziwe myśli (a zarazem iuler pretai je wyd.,r/.cn):
s u.i.i (i. v.ypnwjcd/.ialntn głosem di/acyiM mi indmiernego u J . j Ah: w uu/iicii genewskiego sęd/iego (...) len wielki
.mu i lll -'owy miisi.i) wyglądać: w dużym stopniu jak szaleństwo.
J... n .pokajać mnie, tak jak piastunka uspokaja dziecko. teraz
*' 1 vf>ii;iiiv, y.c iiiou* osjowifsc J>v1,.i i\'iUr> uhfnljtyrti
przywidzeniem i (•im,|s tśżi.
<"*'1 Iłfiśni Jo ..si:rniir:u-/k‘-Wy Iżu r jM . Żii mwsr. i rji ■ ».
__ ikresl.-me bmti.Wyki sfn, niil|„,,mi. ,,m;, i;.
!"" 1 '/,:l j- '■■•-r*'-w ,■ ,(vi
:i:r