48 Jacek Warchoła
Przypuśćmy, że spotkaliśmy ludzi, którzy nic uważają tego za uzasadniona rację. Ale jak to sobie wyobrażamy? Zamiast fizyków zasięgają może rady u wyroczni. [...] Czy to źle, że zasięgają rady u wyroczni i do niej się stosują? Jeśli mówimy, że to źle, to czy nie zwalczamy ich gry przyjmując naszą grę językową jako punkt wyjścia?
Powiedziałem, że „zwalczałbym” drugiego - ale zatem, czy nie podałbym mu racji? Owszem, jak daleko one sięgają. U kresu racii stoi perswazją (L. Wittgenstein, O pewności, s. 116; podkr. J. W.)
O ile wiem, nie mamy dostatecznie satysfakcjonującego opisu zjawiska manipulacji, które nie byłoby jednocześnie obciążone jednostronnie aksjologicznymi ocenami, odnoszącymi się bardziej do sytuacji politycznej niż do samego fenomenu. Czego zatem potrzebujemy (?)- rekonstrukcji pojęcia w kategoriach semiologicznych, a nie jedynie aksjologicznych; wyznaczenia o ile to możliwe uchwytnych linii demarkacyjnych między naszym pojęciem wyjściowym a takimi zjawiskami jak interpretacja czy perswazja; ujęcia manipulacji na tle globalnego procesu komunikacji, rozumianego jako społecznie usankcjonowana wymiana znaczeń.
Zwłaszcza punkt ostatni odnosi się krytycznie do prac omawiających pośrednio lub bezpośrednio zagadnienie manipulacji na stosunkowo jednostronnie dobranym korpusie tekstów, a wnioski, które odnoszą się do tego i zwykle tylko do tego bloku tekstów są nadmiernie uogólniane. Przywołałbym w tym miejscu dla przykładu fragmenty innej ważnej książki - Nowomowa po polsku M. Głowińskiego, zwłaszcza jego uwagi o peryfrazie (Głowiński 1990, s. 31-37) i wartościowaniu w języku marksizmu-leninizmu. Oba zjawiska, jakkolwiek częste w języku propagandowym czasów realnego socjalizmu, nic powinny być traktowane jako wyznaczniki zarówno gatunkowe, jak i czasowe tego i tylko tego języka. Dowodem jest tu warstwa refleksji odautorskich towarzysząca warstwie opisu: autor stosuje te same chwyty perswazyjne, które przypisuje językowi propagandy1. Spisywane na gorąco uwagi, jak sam autor przyznaje w Post scriptum - „bez dystansu” i w klimacie zagrożenia są przecież usprawiedliwieniem, ale także podpowiadają, że z procesem manipulacji, niekoniecznie rozumianym jako zjawisko negatywne i ograniczone tylko do tekstów propagandowych i agitacyjnych, mamy do czynienia.
Szerokie rozumienie pojęcia manipulacji, nieuaktywniającc automatycznie immanentnego negatywnego wartościowania, ma swoje miejsce na gruncie nauk socjologicznych, zwłaszcza tam, gdzie zainteresowanie badaczy skupia się wokół procesów symbolicznych jako podstawy życia zbiorowości i komunikacji jako centralnego procesu kulturowego (Hałas 2001, s. 44), czyli w obrębie paradygmatu zwanego interakcjonizmem symbolicznym5. Nie oznacza to bynajmniej rezygnacji z wartościowania. Wręcz odwrotnie -model homo faber, człowiek manipulujący obiektami w swoim środowisku w celu realizacji własnych zamiarów zostaje uzupełniony o koncepcję homo aestimans - człowiek oceniający swój świat, postrzegający obiekty jak poddające się jego manipulacji, ale także posiadające ważność aksjologiczną (Hałas 2001, s. 44-47). Wartościowanie nie dotyczy oczywiście znaczenia w jego epistemologicznym wymiarze konfrontacji treści i formy w procesie przyporządkowywania treści określonym elementom rzeczywistości, nie dotyczy zatem procesu nazywania, lecz działania. Wymaga to zarówno nowego rozumienia znaczenia, jak i nowego pojmowania komunikacji. Znaczenia dla przedstawicieli socjologii humanistycznej powstają w procesie interakcji społecznej, są poddawane interpretacjom, negocjowane (kształtowane) przez uczestników aktu mowy i transformowane (modyfikowane) na zasadzie wzajemności {homo reciprocus); źródłem znaczenia jest zatem interakcja (Hałas 2001, s. 38-43), a nie jedynie arbitralny proces systemowego wyboru. W tym kontekście zrozumiałe będzie pojęcie komunikacji jako „efektywne radzenie sobie ze środowiskiem społecznym” (Hałas 2001, s. 44), co zbliża interakcjonizm do koncepcji komunikacji jako „działania komunikacyjnego” rozwiniętej przez J. Habermasa.
Nie miejsce tu na zreferowanie, nawet pobieżne, koncepcji Habermasa, chciałbym jednak odwołać się do jego refleksji na temat manipulacji właśnie. Rozróżnia on dwa typy działań racjonalnych: ukierunkowane na rezultat i ukierunkowane na porozumienie. Tylko te drugie są właściwymi działaniami komunikacyjnymi, które, jeśli połączyć z Austinowskim rozróżnieniem na akty lokucyjne, illokucyjne i perlokucyjne, „dzieją się” na poziomie illokucyjnym, zmierzają do wzajemności (w rozumieniu interakcjoni-stów) i stanowią działania komunikacyjne sensu stricto, tzn. taki typ komunikacji, w którym uczestnicy „koordynują plany działania nie przez egocen- 2 3
Por. np. epitety ironiczno-wartościujące, którymi opatruje swoich przeciwników, np. Dobrowolskiego; także przemilczenie nazwisk poetów socrealistycznych, prowadzące przecież do manipulacji informacją; ukryte i jawne oceny, np. „eleborat Machej-ka” „sławetna »Glupia sprawa«”, „[...} dziennikarze wiadomej konduity" itd.
W tej części artykułu odwołam się do pracy E. Hałas: Symbole w interakcji. War
szawa 2001, obszernie omawiającej interesujące nas tu zagadnienia.