pochodzenie, w imiesłowie courant mamy dwie rzeczy; lecz świadomość językowa zbliża je do siebie i przestaje je rozróżniać: prawda ta jest równie bezwzględna i niezaprzeczalna, jak poprzednia.
3. Prawda synchroniczna jest tak dalece zgodna z prawdą diachroniczną, że często myli się je ze sobą lub też uważa się za rzecz zbyteczną rozdzielanie ich. Tak na przykład przypuszcza się, że do wyjaśnienia obecnego znaczenia wyrazu perć wystarczy, gdy się powie, że wyraz pater 48 miał to samo znaczenie. Inny przykład: łacińskie a krótkie w sylabie otwartej i nie znajdującej się na początku wyrazu zmieniło się w i\ obok facio mamy confició, obok amicus — initnicus-'-' itd. Często formułuje się to prawo mówiąc, że a z facio przechodzi w i w confició, gdyż nie występuje tu już w pierwszej sylabie. Sformułowanie to nie jest. ścisłe: nigdy a z facio nie „przeszło” w i w confició. By przywrócić prawdę, należy odróżnić dwie epoki i cztery składniki: na początku mówiono facio — confació; następnie, ponieważ confació przekształciło się w confició, podczas gdy facio pozostało bez zmian, zaczęto mówić facio — confició. Czyli:
i i
facio 2-» confició Epoka B
Jeśli zaszła „zmiana”, to dokonała się ona pomiędzy confació a confició', otóż reguła, źle sformułowana, nie wspominała nawet o tym pierwszymi Dalej, obok tej zmiany, oczywiście diachronicznej, istnieje drugi fakt, całkowicie odrębny od pierwszego, dotyczący opozycji czysto synchronicznej między/oció a confició. Ma się ochotę powiedzieć, że nie jest to fakt, lecz skutek. A przecież jest to fakt w swoim porządku, a nawet wszystkie zjawiska synchroniczne mają taką samą naturę. W rozpoznaniu prawdziwej wartości opozycji facio —confició przeszkadza to, że nie ma ona większego znaczenia. Rozważmy jednak takie pary, jak Gast — Gtiule, gebc — gibt :l°, a zobaczymy, że icli opozycje są także przypadkowymi rezultatami ewolucji fonetycznej; niemniej w porządku synchronicznym stanowią one zjawiska gramatyczne podstawowe. Te dwa typy zjawisk są skądinąd ściśle ze sobą powiązane, gdyż pierwsze z nich warunkuje drugie; dlatego też dochodzi się w końcu do wniosku, że nie warto ich rozróżniać; w istocie językoznawstwo myliło je przez całe dziesiątki lat, nie dostrzegając nawet, że metoda ta nie ma żadnej wartości.
Błąd ów jest jednak bardzo widoczny w niektórych przypadkach. Tak na przykład można by pomyśleć, że dla wyjaśnienia greckiego phuktós wystarczy powiedzieć: w greckim <j lub kh zmienia się w k przed spółgłoskami bezdźwięcznymi, wyrażając to synchronicznymi korespondencjami takimi jak phugein : phuktós, lekhos : Ićktranitd. Napotykamy tu jednak przeszkody
w postaci takich przypadków jak trCkheś : thriksi'gdzie stwierdzamy komplikację: „przejście” l w tli. Formy tego wyrazu dadzą się wytłumaczyć tylko historycznie, na drodze chronologii względnej. Pierwotny temat *thrikh, po którym następowała końcówka -si, dal thriksi — zjawisko bardzo dawne, identyczne z tym, które dato Ićktron z rdzenia Ickli-. Następnie każda przy-dechowa, po której następowała w tym samym wyrazie druga przydechowa, przeszła w bezdźwięczną i *th.r(khes stało się trikhes', thriksi uniknęło oczywiście tego prawa.
§ 9. WNIOSKI
Tak więc językoznawstwo stoi tu na drugim rozdrożu. Najpierw' musiało wybrać między językiem a mówieniem (zob. s. 46); oto znów' znajduje się na skrzyżowaniu dróg, z których jedna prowadzi do diaehronii, a druga do synclironii.
Gdy już raz jesteśmy w posiadaniu tej podwójnej zasady klasyfikacji, możemy dodać, że w języku to wszystko, co jest diachfoniczne, jest nim wyłącznie przez mówienie. W nim to wftaśnie znajdąje się zalążek wszystkich zmian: każda z nich jest najpierw propagowana przez pewna liczbę jednostek, zanim wejdzie w powszechne użycie. W nowożytnym niemieckim mówi się: ich war, wir warem, natomiast w staroniemieckim aż do XVI w. odmieniano: ich was, wir warem (w angielskim mówi się dziś jeszcze: I was, we ■werem). W jaki sposób dokonała się ta substytucja war na miejsce was? Pewna grupa osób, pod wpływem waren, utworzyła na drodze analogii war; byl to fakt z dziedziny mówienia; forma ta, często powtarzana i przyjęta przez całą społeczność, stała się faktem języka. Nie wszystkie jednak innowacje mówienia .cieszą się równym powodzeniem i jak długo pozostają w sferze indywidualnej, nie musimy brać ich pod uwragę, badamy bowiem język; wchodzą one w pole naszej obserwacji dopiero z chwilą, gdy zostaną przyjęte przez zbiorowość.
Każdy fakt ewolucji jest zawsze poprzedzony faktem lub raczej całą masą podobnych faktów w sferze mówienia; nie osłabia to w niczym ustalonego wyżej rozróżnienia, wzmacnia je nawet, ponieważ w historii każdej innowacji spotykamy zawrsze dwa odrębne momenty: I) moment, w' którym pojawia się ona u jednostek; 2) moment, w którym staje się faktem języka, zewnętrznie identycznym, ale już przyjętym przez zbiorowość.
Następująca tablica ukaże nam racjonalny schemat, który powiiiięn być przyjęty w badaniach językowych:
121
28 Franc. perć 'ojciec’, hic. pater ’ I s.'.
w Łac. facio 'robię', conficio (z pierwotnego mu-farw) 'wykonuję, sporządzam', amicus 'przyjaciel', inimicus (z pierwotnego in-mniens) 'nieprzyjaciel'.
Nicm. (/ebr 'daję', i/ilit 'daje'.
" Grec. plnu/riu 'uciec', phuktós 'dający się uniknąć, taki, przed którym można uciec’, lekhos 'iożc, łóżko', Irktrrm 'ts.'.
33 Są to odpowiednio formy mianownika i celownika l.inn. od greckiego llirihn 'włos' o pierwotnym temacie *thrikh-.
33 Niem. ich mar 'ja bytem’, wir maren 'my byliśmy', ang. I ans 'ja byłem', nr mcm 'my byliśmy’.