298 OPALIŃSKI
mu". Pieścił się i dalej z nabytym skarbem, coraz eo więcej dobywając i do domu znosząc. Tuk wybrał wszytko, umyślił taić i nikomu nie powiedzieć, mówiąc: „Po szkodzie być mądrym potrzeba. Przyjdą pewnie, co będą zabiegać, n tak zamknąć tego proszę, a cicho zażywać" Ale rozgłosiło się prętkó i wnetże przyjdą naprzód pokrewni i którzy w dobrym jego mieniu ożywali sit- z przyjaźnią, u w przygodzie i ubóstwie ani go znać chcieli. Rzecze jeden na ten sens, jako owo napisał pisorym nasz, z Psalmu:
„Byłem dziecięciem, a ternzem siwy,
A nie wiedziałem, aby sprawiedliwy Był opuszczony albo było trzeba Jego potomstwu szukać kiedy chleba^*.
Na tobie się to. o Tymonie, jawnie wypełniło. Już uznawamy, iż jest nad dobrymi opatrzność Boska. O. Jakom ja był żałosny z twojej straty i z ubóstwa twego teraźniejszego, a teraz cieszę się. Kaz sobie służyć, doznasz mnie zawsze". Toż i drudzy powtarzali. A Tymon na to: „Jako. zdrajcy i fałszerze. ternz mi się ożywacie, teraz ofiarujecie! A widziałem z was którego w mojej nędzy? Precz ode mnie, nie znam was! Nie spodziwajcie się mojej uczynności. Już mnie teraz nie odrwicie. Sobie żyję. Nie dbam o pochlebne przyjaźni, o chwały, o sławy. Tracić dla tych fochów, którymi się ludzie bałamucą, nie będę. Lepsza nad to wszytko gotowizna.
Kochaj, mówią, bliźniego jak siebie samego.
Tnk czynię, gdy się w sobie kocham, bo bliźniego
"" Kochanowłki. Psałterz Oatrideia, 37, w 57—00.
Nad idę nie mam bliższego. Przyjaźń ku obcemu,
Że się no nic nie przyda, wierzcie słowu memu. Spróbowałem tego, gdy przy kupie pieniędzy Miałem dosyć przyjaciół, a jednegom w nędzy".
Tak rwkszy, już nie tylko słowy ostrymi, ale ledwie nie kijem odognn) pochlebnych l szczęściu tylko .służących przyjaciół. Lecz ledwo tych od siebie odpruwiwsży, aż idą do niego, Jako w tym wieku bywali, filozofowie, ludzie i mlcnnej od ważył kiego cery, i pustawy.
Jedni, co skromność jakąś z twarzy pokazują. Drudzy surowym okiem jakoby strofują,
Brew niemal równa brodzie ci w .sukni łatanej Ubóstwem dobrowolnym równają się z pany,
Ryli cl, których zwano gimnoso listami Przy ostrym też <tibiorze. z bosymi nogami.
Po łokcie ręce widać, w pozorze isgodnu 1 miękka jakoś dobroć, słowa tak przyjemne Za serce chwytają tych, co z nimi gadają. Takowlż tam bywali ci filozofowie.
— Wierz mi, że im podobni są nasi ojcowie Duchowni i zakonni. — Być może Lu cyjanm. Grecki autor, Ich nie znał, ale filozofów Tak Istotnie opisał, jakom ci powiedział.
Ci tedy poczęli z Tymonem dyskutować o wzgardzie świata, o dobru człowieka, które tytko w samym