34
Gizciron Diinaishi
o
z superracjonalnej (określenie Levi-Straussa) metody naukowej, postrzegającej świat jako sieć niewidzialnych struktur, w niekończącą się praktykę odczytywania znaków. Poststrukturalizm, zamiast szukać jakichś trwałych i niezmiennych struktur, zajmuje się analizą wytwarzanych przez społeczeństwo dyskursów, czyli wyobrażeniami społeczeństwa o sobie samym1".
Postmodernizm nie jest kategorią periodyzacyjną, chociaż bywa tak niekiedy rozumiany, lecz określeniem pewnej postawy, pewnego sposobu myślenia i postrzegania świata, która jest reakcją na upadek modernistycznych ideologii, a jednocześnie próbą intelektualnego określenia i opanowania nowej sytuacji historycznej. Postmodernistą jest ten, powiada Welsch, kto dostrzega nieredukowalną wielość: języków, wielość sposobów myślenia i życia, i umie się z tą wielością obchodzić, „Do tego zaś nie trzeba wcale żyć u schyłku XX wieku, wystarczy nazywać się Wittgenstein lub Kant, Diderot, Pascal lub Arystoteles”"5.
Postmodernizm neokonserwatywny i postmodernizm posLstrukturalistyczny to dwie różne reakcje na zmierzch epoki nowoczesnej. Trudno powiedzieć, która z nich trafniej diagnozuje sytuację współczesnej kultury. Kie da się jednak zaprzeczyć, że w sztuce przełomu lat 70. i 80., szczególnie w ówczesnej architekturze, przeważała perspektywa „wielkiego powrotu”, a więc postmodernizm neokonserwatywny.
Rehabilitacja ornamentu, narracji, symboliki, powrót do humanistycznej tradycji sztuki-jako-języka, komunikacji, porozumienia między artystą i odbiorcą, tradycjonalizm, regionalizm, historyzm - wszystko to przeczyło modernistycznym normom i wartościom.
35
Sam modernizm zresztą, wypreparowany z historycz-nego kontekstu i sprowadzony do abstrakcyjnej formuły stylowej, zaczął być traktowany jako pomyłka Historii i obwiniany o wszystkie zawinione i niezawinione grzechy: totalitarne myślenie, ambicje decydowania za innych i chęć urządzania im życia według uniwersalnych recept, rozbijanie więzi społecznych i poczucia ciągłości historycznej, eliminowanie różnic i odmienności, ślepy kult racjonalizmu itd. Tak interpretowany modernizm stał się synonimem wcielonego zła, pojęciem przysłaniającym złożony i skomplikowany obraz europejskiej historii ostatnich dwóch stuleci - wszystko, co było w niej godne potępienia: wojny, prześladowania polityczne, obozy zagłady, masowe eksterminacje, okazywało się w mniej lub bardziej oczywisty sposób rezultatem modernistycznego myślenia. Taka postawa, wbrew pozorom, nie była jakimś dziwactwem, lecz legitymowała się dość szacowną tradycją, sięgającą Dialektyki oświecenia (1947) Horkhei-mera i Adorna.
Dopóki artyści podważali i wyszydzali kolejne normy i reguły modernistycznej ideologii artystycznej, a proces ten można obserwować od końca lat 50., ich twórczość mogła uchodzić, zależnie od punktu widzenia, za późny, manieryczny lub samokrytyczny modernizm, ale ciągle jeszcze pozostawała powiązana z modernizmem i, paradoksalnie, była przezeń uzasadniana17. Kiedy jednak spróbowała odciąć się od ideologii modernizmu i odwołać do innej, niemodermstycznej perspektywy - perspektywy „wielkiego powrotu’7, ujawniły się wszystkie słabe strony tej twórczości. Cóż bowiem oznacza idea powrotu? Ucieczkę z teraźniejszości? Marzenie o końcu historii? Czy wykorzystywanie historycznych stylów- i kodów można nazwać powrotem óo tradycji? Czy historia sprowadzona do stylowych