KSIĘGA 1
DEFINICJA I PODZIAŁ POEZJI
ROZDZIAŁ I ISTOTA POEZJI
...Mówca gdy definiuje1 jakąś rzecz, to rozważa, czym ona jest, a gdy zajmuje się jej własnościami, to rozważa, jaką ona jest: zawsze jednak zakłada przy tym, bądź to że ona istnieje, bądź że jest taka, a nie inna, bądź że jest tym, a nie czym innym, bądź wreszcie, że gdyby była, to byłaby właśnie tym lub właśnie taką. W każdym jednak razie nie nadaje istnienia czemuś, czego nie ma. Historyk jest jeszcze bardziej ograniczony w tej mierze, bo mówi tylko o tym, co było, względnie jest2, a gdyby zaczął zapuszczać się w sprawy, które tylko mogły być, albo będzie kłamał i minie się z prawdą, stanowiącą jego specyficzny cel, albo zapożyczy tej swobody od poety, wprowadzając np. w swe dzieło przemówienia i mowy nie takie, jakie istotnie były, ale jakie być mogły, jak to widzimy u Salustiusza, Liwiusza czy Tucydydesa. Postępowanie takie bowiem stanowi, jak to później3 okażemy, szczególniejszy przywilej poetów.
W inny sposób poeta postępuje z przedmiotami, które naśladuje, nie naśladuje ich bowiem, jakimi są, ale jakimi mogły albo powinny być, dając im tym sposobem nowe jakieś istnienie i stwarzając je jak gdyby po raz wtóry. Poeta bowiem może nie zakładać istnienia ani swego tematu, ani wątku treściowego, ale równocześnie jak gdyby jakimś aktem stworzenia może powołać do życia zarówno sam temat, jak i sposób jego ujęcia. Tego bowiem, co naśladuje w materiale słownym, nie naśladuje zdaniem Arystotelesa w ten sposób, jak to rzeczywiście wygląda, ale w ten sposób, jak to nie wygląda naprawdę, lecz jak mogło wyglądać. Tak np. Wergiliusz naśladując dzieje Eneasza nie przedstawia ich tak, jak istotnie wyglądały, ale w ten sposób, jak mogły wyglądać, lecz nie wyglądały. Eneasz bowiem nigdy może naprawdę nie był w Tracji, nigdy nie bronił Troi (według innych bowiem raczej wydał ją w ręce Greków'), nigdy nie rozmawiał z bogami ani z Dydoną, nigdy nie spotkał się z Acestesem, nigdy nie odwiedził pól elizejskich, mimo