76
Kssałtowaitie się tradycji bada:.1a
;ącym cafe Eeoriopoznawcze doświadczenie uczonego79! Podkreślam to. ponieważ zdarza się. że tę napisaną u schyłku naukowej aktywności pracę do- i siejsi badacze pomijają, uznając ją za nieudaną i dziwną. Tymczasem mtefek- j tnalna (pojęciowa) zawartość dzielą powinna budzie szacunek, choć jest fak- j tem. że zaproponowane przez Bandonina kategorie pojęciowe nie trafiły aa podatny grunt. Zdarza się to zazwyczaj w nauce wtedy, gdy brak jest ogara pośrednich pomiędzy jakaś nową idea a rzeczywistym stanem dyscypliny nauko wej. Gdyby założyć, że nasza obecna wiedza o sposobie pamiętania języka jes precyzyjna, to omawiana książka mogłaby być uznana za bardzo inspirującą.
Wyrazów doba i epoka używa autor w wielu miejscach wykładu, ale my- I tetzne dła odtworzenia poglądów penodyzacyynych Baudomna de Coortemy ą I tylko użycia z pierwszych i ostatnich stron książki • związku z roewazanun ' uzasadniającymi różne aspekty wykładu historii języka. J. Baudouin de Coone- I nay zapewne zaprotestowany przeciw ko takim użyciom wyrazów daęjr i kam- I ria. jakich sporo na stronach nnuejsze; k-sferyfci Pisał bowiem juz na wstępie:
PnyteB. beruyąc wę itiiwucu do jak najściślejszego iuu óiuuiua pojęć, należałoby odrdgm otifcltswny pnsbieg wypadków, obiektywnie dokonujące wę w czasie następstwo rożnych su-aów językowych, czyi datje języka połUbego, od mniej lub więcej naukowego opisu i objaaót nia tych dnejów. czyh od hótnru w śdsfym znaczenhi lego wyrazu. Zwykle jednak auęszaną s dwa terminy, ozy w ijąc ich jeden obok drupcgD M> tez jeden zamiast drugiego.
Pozostaję przy swoim sposobie używania i to z wielu względów. Przede I wszystkim niewystarczające są powody terminologicznego rozróżniama nd I wyrazów, choć — oczywiście - jeśG ktoś chce, może takie rozróżnienie przejąć I i stosować. Ponadto o rozumieniu poszczególnych wyrazów w tym (i w każ- I dym) tekście decydują także konteksty. Odróżniam historię języka od histori języka jako nauki Wyrazu dzieje używam zamiennie z terminem: historia /er- i ko. Jeszcze gorzej: zajmuję się dwoma powiązanymi dziedzinami drirjiom języka i dziejami naukowej historii fęzyka. Niestosowanie się do zalecenia Bw-douina de Courtenay przychodzi mi tym łatwiej, że sprawcami precedensie są: Kalina, Bruckner. Słoński, Lehr-Spławmski j wielu współczesnych badaczy. Sama analiza tytułów ich opracowań syntetycznych wypadłaby pod tym względem interesująco - wręcz zabawnie. Oto ironicznie potraktowane dzieło Kaliny to TEnwiiŁ.. — więc nauka; Brfckner napisał .Dżie/e... — a więc napisał coś. czego nie da się napisać; Słoński napisał Histonę... w zarysie (choć więc jest to książka stanowiąca regres w stosunku do poprzednich całościowych wykładów- I
Nie zaś dpinaji z 1830 r. O dremepol 'skom jazjke do XIV aotctga. Tu njtsnn «t iWiukij problem. Jak dalece dla następcós'iwotnesą oceny wfasncauiorów dzieł n«pknenek.' Niektórzy tą skłonni lekceważyć samooceny autorów, a uwzględniać wytycznie stymula yjne sfcntH ich dzieł. Tymczasem ważne są obydwie rzeczy. Sfwttołucrcy poglądów wybitnych new-nycb miewają sUonnołc do nadużywania eutoryrelu wwozów przez przypisywanie im snack wlanych poglądów. TrteŁ gdy to łyko możliwe, lepiej Ofmtrać się aa opiniach oryginalnych