okrwawionej scenie naszego kraju. Ale czy to wszystko jest argumentem przeciw teatrowi, szukającemu prawdy konkretnej ? Nie, raczej ukazuje nowe, rozsnuwające się poza nim etapy. Owe marginesy rzeczywistości, które trzeci akt ukazuje — zawdzięczają swe powstanie, swój punkt wyjścia realizmowi dwóch pierwszych aktów.
W akcie trzecim (w drugiej jego części od zaśnięcia dyrektora) rozgrywają się przed nami sceny z „teatru snów”. Ale i sny są także cząstką rzeczywistości. [...] Szaniawski nie przeciwstawia krainy snu — jawie i jej prawom. Przecież dyrektor Małego Zwierciadła śni tylko o tym, co w rzeczywistości przeżył. Nie umiera na scenie jak przez omyłkę napisał Tadeusz Peiper 2 w świetnej zresztą recenzji o Dwóch teatrach zamieszczonej w „Naprzodzie”. Sen dyrektora jest „tylko snem o własnej śmierci”; utwór kończy się przebudzeniem. Granica między snem a jawą jest tu całkiem wyraźna — nie taka, jak w wizjonerskim Życiu snem Calderona, czy w Człowieku, który był Czwartkiem Chestertona, czy w Weselu.
Stąd wynika, że niesłuszne są też zarzuty, iż Szaniawski nic przeciwstawił należycie teatru fantastycznego — realistycznemu. Bo przecież to wcale nie było zamierzeniem artystycznym autora. Zdaje się, że tytuł sprowadził krytyków na manowce. Dwa- teatry wbrew tytułowi, nic są sztuką o dwóch typach teatru — ale raczej próbą wyciągnięcia wszelkich konsekwencji z idei integralnego realizmu. W tym sensie jest to próba całkowicie udana. Konfrontując teatr realistyczny z tym, czemu się ten teatr przeciwstawia (nieszczery teatr patosu), z własnymi osiągnięciami praktycznymi (jednoaktówki aktu drugiego); wreszcie z tym, co poza realizm z konieczności wybiegać musi. Ale wybiega w sposób zgodny z realistycznym punktem wyjścia [. . .]. Jeden tylko teatr, ale do głębi przemyślany, jest tematem sztuki Szaniawskiego
Twórczość” J 946, nr 3
¥>
1 DWA TEATRY JEDNEJ RZECZYWISTOŚCI
Dziwnym zbiegiem, okoliczności dramaty Jerzego Szaniawskiego miały szczęście do scen oflagowych. Już latem 1940 roku wystawiono w obozie II B w Arnswalde jego Ptaka. Była to pierwsza wielka rzecz, którą zaryzykowano na scenie obozu. A potem już w innym obozie każdego sezonu niemal była omawiana sprawa którejś z jego sztuk: raz chciano ponownie wystawić Ptaka, innym razem Żeglarza, wreszcie Dziewczyną z lasu. Nic z tego nie wyszło, bo Ptak już był grany, bo Żeglarz budził wątpliwości swoją tezą dezawuującą legendę zbiorowiska, wreszcie Dziewczyna z lasu też dla jakichś powodów nie doczekała się wystawienia, chociaż specjalnie sprowadzono jej egzemplarz z Warszawy. Ale było dużo' dyskusji i rozważań nad sztukami Szaniawskiego, które wyjątkowo pasowały swą ekonomiczną dramaturgią do ograniczonych możliwości jenieckiego teatru.
Jeszcze raz pod sam koniec niewoli przypomniało się nazwisko autora Adwokata i róż. Młody architekt warszawski Jerzy Staniszkis w związku z odbywającym się na skutek inicjatywy obozowej YMCA konkursem na ilustrację do książki wykonał kilkanaście kolorowych plansz temperą do zbioru nowel Łgarze pod Złotą Kotwicą. Mało to znany zbiór doskonałych utworów o wyjątkowej delikatności w przeprowadzaniu wątków i ujęciu tematycznym. Szaniawski jako prozaik był zapoznany. Jego powieść Miłość i rzeczy po~ ważne, która ukazała się przeszło 20 lat temu, była znana tylko nielicznym.
„Podczas wojny i przed nią — mówił mi Szaniawski — napisałem około 30 nowel, które szły w kierunku bardziej realistycznym, aniżeli poprzednie. Zaginęły one w czasie powstania, jak i szkice powieści pomyślanej w trzech częściach, której bohaterem jest młody malarz. Rzecz dzieje się przed wojną i w okresie okupacji w jakimś prowincjonalnym mieście. Sztuk teatralnych w tym okresie nie pisałem. Dwa teatry zostały niemal w całości napisane w Nagłowicach zeszłego roku. Jest to dwunasta moja
Jerzy Szaniawski — 18 273