74 9 ROZDZIALI
d w ó c h. Z tego względu nie można ich już definiować jako odmiennych kultur z innymi punktami widzenia na tę samą - pojedynczą - naturę, do której jednakowoż tylko nam dany jest dostęp. Niemożliwe stało się ich definiowanie jako kultur, pomiędzy pozostałymi kulturami ufundowanymi na uniwersalnej naturze. Istnieją bowiem jedynie natury-kultury czy raczej - kolektywy starające się ustalić, jak zobaczymy to w rozdziale 5, co też mogą mieć między sobą wspólnego. Widzimy więc teraz odwrócenie perspektywy: już nie jest tak, że owi dzikusi jawią się nam jako obcy i inni, jako że mieszają to, czego w żadnym razie nie należało mieszać, „rzeczy” razem z „osobami”. Dziwni jesteśmy my, ludzie Zachodu, żywiąc aż do teraz dziwaczne przeświadczenie, iż należy rozdzielać na dwa osobne ko lektywy, dwie wzajemnie nieprzekładalne formy zgromadzenia - z jednej strony „rzeczy”, z drugiej - „osoby”4®.
Poczucie obcości, jakie wywołuje inna kultura, interesujące jest wów czas, gdy trzeba się zastanowić nad obcością - czy dziwacznością - wła sną, a nie wtedy, gdy przeradza się w egzotykę czy orientalizm. Jeśli nie chce się popaść w perwersyjną fascynację różnicami, należy jak najszyb ciej stworzyć wspólną płaszczyznę, która przesłoni zaskoczenie głęboki mi podobieństwami rozwiązań. Łącząc najnowsze odkrycia antropologii porównawczej z dorobkiem ekologii politycznej i socjologii nauki, należy się całkowicie pozbyć symetrycznych dwóch egzotyzmów- pierw szego, który każe ludziom Zachodu myśleć, że są oddzieleni od natury, ponieważ zapomnieli lekcję płynącą od innych kultur i zdecydowali się żyć w świecie rzeczy samych: skutecznych, dochodowych i obiektywnych; oraz drugiego, który innym kulturom nakazuje wierzyć, iż zbyt długo żyły w połączeniu porządku naturalnego i społecznego, a teraz należy wresz cie osiągnąć nowoczesność i przyjąć do wiadomości naturę rzeczy takich, jakimi są.
Świat nowoczesny - na przynależność do którego tak często uskarżają się ludzie Zachodu, jednocześnie wymagając od innych kultur, by dolą
44 W kwestii wynalezienia „innego" przez politykę w parze z Nauką zob.: Latour 1991 Rozróżnienie na „ich" i „nas" wypływa z absolutnej różnicy wprowadzonej pomięcin fakty i wartości - „oni" nie są w stanie ich rozróżnić, mylą swój porządek społeczm z porządkiem świata, za to „my” potrafimy wprowadzić ścisły podział. Pierwsza z tyih dystynkcji stanowi wyprojektowanie tej drugiej. W konsekwencji „inność" zmienia się wraz ze zmianą koncepcji Nauki.
czyły do niego - nie jest taki, za jaki się go uważa, ponieważ brakuje mu do tego natury. Ani u jednych, ani u drugich natura nie gra żadnej roli. Na Zachodzie dlatego, że jest na wskroś polityczna. U ludów niezachodnich dlatego, że nigdy nie wykorzystywali natury jako odosobnionego magazynu na połowę swojego kolektywu. Biali nie są ani bliżsi naturze, gdyż jakoby - zresztą tylko oni - dzięki Nauce wiedzą, jak ona funkcjonuje, ani od niej oddaleni, ponieważ rzekomo utracili pradawną tajemnicę intymnego z nią pożycia. Tak samo „inni” nie są bliżej natury dlatego, że nie wyłączyli jej nigdy ze swego kolektywu, ani daleko od natury rzeczy, ponieważ od zawsze przez pomyłkę brali ją za zespół cech charakterystycznych porządku społecznego. Ani jedni, ani drudzy nie są ani dalej, ani bliżej natury. Rola, jaką natura odgrywa w politycznych stosunkach ludzi Za-«bodu między sobą i z innymi, jest jedynie prowizoryczna. Odtąd zresztą nu- będzie jej już grała wcale dzięki ekologii politycznej, przemyślanej na nowo tak, by dotrzymała kroku ekologii wojującej. Odtąd w kwestii natu-iy nic ma już „innych” i „nas”. Trucizna egzotyzmu natychmiast wietrzeje. kiedy opuszcza się wielgachną polityczną scenografię „jednej” natury, /ostaje jedynie banalność wielu różnych zrzeszeń ludzi i nie-ludzi, którzy •urają się osiągnąć jedność dzięki pracy kolektywu. Pracę tę należałoby •Pokreślić przez odwołanie do zasobów, pojęciowości i instytucji wszyst-lu h ludów przyciąganych ideą wspólnego życia na ziemi stającej się -Jnęki niezmordowanym trudom gromadzenia - jedną i tą samą ziemią.
Wszystko zależy teraz od sposobu, w jaki zdecydujemy się traktować H pracę gromadzenia. Jedno z dwojga: albo praca ta została już wykonali albo dopiero należy to zrobić. Wszelka epistemologia (polityczna), jak i fcląi .1 za nią Naturpolitik, podkreśla, że pod auspicjami natury praca ta w ogólnym zarysie zakończona. Ekologia polityczna utrzymuje naszym zdaniem - że dopiero się rozpoczyna. Aby wziąć •*tfi.ił w rozwoju instytucji politycznych przystosowanych do badania wspólnego świata i „tej samej ziemi”, antropologia z kolei powin-•*» ildi się eksperymentalna*. Przed jakim wyborem politycznym teraz stoi? Czy zdecyduje się na zawsze zachować multikultura-ufundowany na jednorodnej naturze, który mimowolnie dostarcza iHf ftln/ofii?
i M XVII w. powszechne stało się wyodrębnianie jakości pier-iM'invc h*, to znaczy rzeczy istniejących samych przez się, niezależnie