O wierze nie rozstrzyga jednak przekonanie o prawdzie lego. I cżego ona dotyczy, ale to. iż rzeczywiście dotyczy ona prawdy.t.
W tej perspektywie samo pojęcie wiary fałszywej jest równic absurdalne jak pojęcie kwadratowego kota, zaś możliwość ist-nienia wielu wiar prawie tak absurdalna jak możliwość istnienia wielu bogów.
Owszem, przedstawiam teraz takie spojrzenie na wiarę, które wydaje się gruntownie obce naszej mentalności. Z punktu widzenia epistemologii spojrzeniu temu można zarzucić przywłaszczanie sobie wlaściwdści ponadludzkicb: bo czyż zwyczajny człowiek może mieć aż*tak bezpośredni dostęp do prawdy, że potrafi nie dać się zamknąć w swoich własnych przeświadczeniach, które przecież tylko częściowo może weryfikować?
Ale tak właśnie — jako znajomość !3%a prawdziwego, a nie-^ _ tylko jako przeświadczenie o Jego poznaniu —- pojmuje sic wiarę / w Nowym Testamencie i tak jej doświadczali meczennicy^Piotr nie mówi! JezusowiL.Jcstcm przekonany, że Ty jesteś Chrystus,
Syn Boga żywego", ale: „Ty jesteś Chrystus. Svn Bopazywego”
(Ml 16.16). Również Apostołowi Pawłowi nic chodziło o umacnianie współwyznawców w przekonaniu, że Chrystus zmartwychwstał, on głosił im Chrystusa zmartwychwstałego: bo „jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, daremne jest nasze nauczanie," próżna jest także wasza Wiżra"71 ftor lh.YTE ‘
Juz w czasach apostolskich pojawili się_dokeci, którzy przeczyli wcieleniu Syna Bożego, a w konsekwencji prawdziwości Jego śmierci i zmartwychwstania (por. 1 J 4,2n). Otóż nie da się wyobrazić któregoś z apostołów stwierdzającego, że między nami i doketami istnieje różnica przekonań na temat Chrystusa., Tak mogłaby się rzecz przedstawiać dla jakiegoś obserwatora niewierzącego. Dla Apostoła Jana było czymś .oczywistym, że my głosimy Chrystusa-! wJJim trwamy.jlokecLzaś.głoszą fałsz-o ChrysTuśie i są od Niego daleko (2 J 7-9). Owszem, niewierzący może zarzucić stanowisku Jana epistemologiczną uzurpa-cję, ale w zarzucie tym kryje się przecież założenie, jakoby wiara sprowadzała się wyłącznic do przekonań i jakoby zwyczajnym rojeniem było twierdzenie, że wiara daje dostęp do Boga prawdziwego i umożliwia Jego realne poznawanie.
Czy ta przepaść między oglądem poznawczych możliwości wiary przez ludzi wierzących i niewierzących jest do usunięcia? Widzę tylko jeden na to sposób: rezygnację z wskazanego przed
chwilą założenia, bo stoi za nim zupełnie arbitralna decyzja, żc ł „Boga nic ma i być Go.nie może” (wystarczy ją nazwać, żeby zobaczyć bezbrzeżną jej naiwność i śmieszność). Sądzę, że jedynym raqonalnym poglądem człowieka niewierzącego na temat poznawczych możliwości wiary jest agnostycyzm: „wprawdzie nie wiem, czy Bóg jest, ale jeżeli jest, to nie mogę •wykluczyć, żc wiara w Niego daje jakieś nie znane mi możliwości poznawania Go”. <>•'/■■■ ,.i ,v _ _ •• ; j-
Wyjście drugie — zamknięcie wiary w swoich poglądach'— nic usuwa omawianej tu przepaści między wierzącymi i niewierzącymi, usuwa natomiast samych wierzących. Mieć przekonanie o prawdziwości zmartwychwstania Chrystusa i stosownie ~3ó tcgoórzfekóhania postępować to jednak, nie to samo, co wic-rzyćwChrystusa zmartwychwstałego. Owszem, takiego przekonania nie można stawiać na równi z wierzeniem obojętnym na prawdziwość zawartego w nim przesłania. Wydaje się jednak, że zaczyna się tu już degradacja wiary w kierunku takiego wierzenia. Wiarę zamkniętą w swoich poglądach dzieli tylko niewielki krok od przyłączenia się do niewierzących praktyku-jącyck tych, którzy cenią sobię. uczestnictwo wc wspólnocie “religijnej i możliwość zaspokajania swoich religijnych potrzeb, -tsłrtI5ry^j?amajjrawda'wiary mato interesuje.
— Bardzo możliwe, żc wśród współczesnych Chrześcijan jest bardzo wiciu takich, nieraz bezwiednych, niewierzących praktykujących. Pytanie, czy przypadkiem ja sam się wśród nich nic znajduję, można rozwiązać zwłaszcza za pomocą dwóch następujących testów: Czy próbuję siebie samego zawierzać Bogu? Czy jest On dla mnie kimś Bliskim i Kochającym? A może moja modlitwa ogranicza się tylko do uczestnictwa w zgromadzeniach religijnych? Oraz test drugi: Czy ja naprawdę wierzę w życie wieczne?
^/Przykładem teologicznej refleksji nad wiata, przeciwstawił^ wszelkiemu psychologizmo^ufr/ylr zamykaniu wlarywpny jest myśl św. Tomasza 2 Akwinu \ Dla naszej ntcntal-nośćfjcsl to refleksja tak obca, że nawet teologowie próbują
1 Szerzej ni temat Tormszowej nauki o wierze pisałem w artykule Co 10 macry być człowiekiem wierzącym? Ujęcie problemu w świetle nauki Intętcgo Tomatza z Akwinu, „W drodze" 5/1988, s. 6S-74.
23