380
Jacgues Derrida
nadal tłumaczyłby na j a k i ś język i gubiłby wielość he war. Porzućmy jednak tę lekturę he war (por. Derrida 1086) luźno związaną z naszym tekstem i odnotujmy jedną z granic teorii przekładu: zbyt często traktują one o przechodzeniu jednego języka w inny, a nie biorą pod uwagę takiej możliwości, że w jeden tekst wplecione mogą zostać więcej niż dwa języki. Jak przekładać tekst pisany na tak wiele języków na raz? W jaki sposób .oddać* efekt mnogości? A jeśli tłumaczymy wieloma językami naraz, to czy nadal można to nazywać przekładem?
Babel - odbieramy to dziś jako imię wtaaae. Z pewnością, ale jako imię własne czego, kogo? Czasami jako imię tekstu mutacyjnego opowiadającego pewną historię (mityczną, symboliczną, alegoryczną, nie ma to na nule marzenia), historię, w której imię własne, niebędące tytułem apwtortzma. nazywa wjadę lub miaiti>,aJe wieża lub miasto otrzymują nazwę od idareewia. w którym YHWH .ofrwteazfza na gjoa ewgjc imię*. Otóż to imię wtasnr. któer nazywa cw a^mntaj trty nuty trzy r&tne rzeczy jako imię własne - oto cala hiataria - palni rśwwfci hiaktję nazwy potocznej. Th historia mówi auędzy innymi o petfcodaawfct poadewawła Języków. wfelaici idtomów, koniecznym i memożM-wym zadaniu przekłada. jego Muunki jak* nenoUmiri. Na ogN do tego taktu nie pnyeąnęr «ę mbę mg to wŚMuie w pukMik itąjrięlrfei rrytawy lę opowieść..! w tym pnekMn jadę wła—a i > jamsy nirztgńfew pwattzafe. parte-waź mepnt jrariMMae jaka tmśę mUmt.. Imać witane Juko tafcie pwmtąr zaaaae afe-przfkłaeUtBe lo bit, lamy ąwaną. bt marna tętut, a me przynależy owo tctUf. i aj samej raz# cefcmr tlenu, de języka, de watami języka, który je* jęzjldemtfcmmcm nym tat> tfcmwrręrym.. A jmtoal .„IsUi-,' irtirarww w jednym języku, cytr... w łaorym po-jaw* śę mm, ły afcuiiafcewur ju*W\ a* lónmea far wiń) potoczne. pąjęcfcme uogólnienie. Czy la a nagi gry tthm, cap {saamawtc# aswcjacjk „Baker może w jakimś języku znaczyć yammaai'. Odtąd, jato » jgfcat jaat jednocześnie nazwą własną i wwą poepoktą. ftamwt—i «MW >* ■—ązdamą i nazwą p mpofcią, jedna jako ho monun dnągąj, tafcit tfmmtm, ali tfcndu o pooumamr ścii
wartości Dla tł*m)M|yM^*jj^^^^^^HM||j|lilfc>:SfcalMO«nuue dopowiedzenia i majuel*|r(JMaems*mśaMcoaMi0>«ao swe unię Bawi. Pomieszanie') nie tłumaczy i jednego Jętyfca na dKomentuje. otęaóiua. parafrazuje, afe nie tłumaczy, W Bąfkpłzym razie oddaje w przybliżeniu i poprzez podział dwuzmaesności na dwa słowa w tym aurjsro. w którym pomżeszante przybiera na sile, w wamętizmm przekładzie, który; jeśli można tak rzec, wypracowuje w języku zwanym źródłowym.
W samym języku arjglMlnegacpawŃNkmie Ńtamje przekład, pewien rodzaj translacji, dającej bezpeó*ed*e (przez jakieś pomieszanie) ekwiwafeM semantyczny imienia właa*M^^^^^^HHy|lm czyste Me własne, nim ter nie była. Prawdę mó-