0002101

0002101



34

byśmy po niej zejść mogli. A jednak tak było. I pomimo to pełzałem po niej prawie bez obawy, zupełnie zimno. Tylko wtedy, gdy nogi znalazły się w powietrzu i gdym się chwiał, stojąc na dłoniach Roja, doznałem silnej emocji. Gdybym jednak przebywał tę drogę jpo obejrzeniu skały z dołu, pewniebym nie był tak spokojny.

Przyszedłszy do Stawku Zielonego, nad którym obóz rozkładano, dowiedziałem się, że profesor, który przecież wzdłuż i wszerz przebiegł Tatry, nigdy nie miał tak niebezpiecznej przeprawy.

—■ Możesz pan sobie teraz drwić z Łomnic i Gerlar chów — rzekł do mnie.

Górale przyznawali się jawnie, że drżeli na całem ciele, gdy się już na miejsce jako tako bezpieczne dostali. Roj powiedział, że widząc, iż jedyna droga prowadzi przez ów daszek, chciał zaproponować... cofnięcie się. Ostateczność niemiła, której byśmy się wszyscy wstydzili, gdybyśmy się dowiedzieli, że ktoś przebył te trudności. Wstyd więc, i to, że nie zdążylibyśmy przed nocą na miejsce poprzedniego noclegu (gdyż już odeszliśmy odeń o 10 godzin drogi), wpłynęły na jego śmiałe postanowienie. Biedak, wskutek silnego wzruszenia, dostał gorączki i przypłacił swą gorliwość i wierność chorobą... Tatar, zapytany przezemnie, co sądzi o tym zamku, rzekł: „Co tu prawdć! Prawdziwy cud, żeśmy cało wyszli1'.

Po tym „zamku" już wszystko inne aż na sam szczyt Łomnicy było bagatelą. Wyruszono o piątej z nad Zielonego Stawku w dalszą drogę, w dolinę pod szczytem Kesmarskim. Po cudnym zachodzie słońca, gdy się zaczęło ściemniać, rozbito namiot na najwyższem piętrze doliny, „na małym tara-siku, z jednej strony tylko szczytem osłoniętym", a gdy wiatr, co się zerwał wieczorem, stawał się coraz silniejszym, ci, co mieli spać w namiocie, schronili się pod jego osłonę, górale zaś, zgrupowani wkoło ogniska, też pokładli się do snu.

Jak długo spałem snem twardym, nie mógłbym powiedzieć. Kaz tylko w nocy otworzyłem oczy, gdyż padał na mnie blask silny, jakby z pieca, w którym się topi żelazo, z tą tylko różnicą, że był czerwony. Ocknąwszy się, usłyszałem przeraźliwy świst wiatru i trzepotanie płótna namiotu, jakby chorągiewki, mającej się w szmaty rozlecieć. Na, wpół senny nie mogłem się zreflektować, co to jest, a, przez myśl przesunął mi się, jakby końcowe ogniwo jakiegoś snu, który nie doszedł do świadomości, wiersz Mickiewicza: „Na szczycie jakaś łuna: pożar Carogrodu!11 Czyniąc wysilenie, aby sobie wytłó-maczyć, skąd się tu wziął pożar Carogrodu (gdyż nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie przedtem byłem), zobaczyłem na tle morza ognistego jakąś czarną postać, która się wzięła do spinania brzegów otworu namiotu i do zasłaniania go kosodrzewiną. Poznałem wtedy, gdzie jestem, i... nie bacząc na ogień i wicher, usiłujący zerwać namiot, obróciłem się na drugi bok i znowu zasnąłem. Wytłumaczono mi później, co się w nocy stało.

Gdy odeszliśmy od ogniska, do namiotu, ułożyli się górale około ognia promienisto w zwartem kole, i owinąwszy głowy w czuchy, zasnęli snem sprawiedliwych. Roj, który był zajęty przy namiocie i najpóźniej przyszedł do watry, nie mógł dla siebie znaleźć miejsca. Chcąc więc górali rozsunąć, dołożył tyle kosówki, że powstał ogromny ogień, który parząc śpiących w nogi, zmusił ich do instynktownego odsunięcia się. W ten sposób koło górali powiększyło się i Roj wsunął się pomiędzy dwa jego promienie ‘.

1 Był to stały sposób Roja, by sobie znaleźć miejsce przy ognisku. Chałubiński, w opisie swej „wycieczki bez programu4', tak pisze o tem: „Gdy noc jest zimna i wietrzna, wtedy Wojtek po skończeniu

s*


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Ćwiczenia grafomotoryczne cz1 00021 Połącz kolejno kropki, a następnie dokończ i pokoloruj obrazek w
0002101 — 38 — źać, ażeby mleko było poprzednio dobrze zmieszane, żeby piany na wierzchu nie było i
0002101 32 ty na siebie wilczą skórę a. będziesz równie straszny (1).“ I ztei to obrazy padł ofiarą
0002101 34 drżąc o swe mienie i życie, a dukaty swe zakopywał w garnkach pod ogniskiem swej chaty.
0002101 38 tkaniny, to znów składał ją podwójnie i t. d. Różnica pomiędzy cyframi, znalezionemi w t
0002101 34 O godz. 8-ej dzwonek obiadowy zgromadza nas znów przy stolo i w.eczór przepędzamy wśród
0002101 POD CZAREM PIEŚNI.
0002101 - 36 — nego powietrza członkowie rodziny wybladli, chorowici. Matka dziwi się, że kiedy inn
0002101 40 obsadzona, jest zarazem najgorętszą częścią pieca. W tym celu bochenki blizko otworu będ
0002101 36 DUSZA W CZASIE SNU na tradycji pojęć chrześcijańskich jest oparty następujący ustęp Dzia
0002101 28 Nawet tradycja biblijna przekazała nam szczegóły o tym prastarym prawie plemiennym. Nim
0002101 38 modli się w chórze za młodego, i za siebie, a młody niech rolę orze, ażeby i siebie i st
0002101 XVI przekład łaciński Gentiusa, wydany w Amsterdamie w roku 1651, p. t. „Saadi Musladini, R
0002101 35 ować, z tym bespieczeństwem iakoby każdy z nich na pomienione jarmarki iadąc, idąc, 
0002101 Korany *Pol(kiey.    9 fney btałeygfowy i&ototy Usenetley fługi fwoiey f
0002101 nmCYHNAIUZ BIBLIJNY. Aa.    Aa. AARON (imię które znaczy) Góra mocna. Syn Am
0002101 ( 8 ) Na. re ją charakteryzują, jako też zatwardziałość większej częśei następców tego mona

więcej podobnych podstron