36 DUSZA W CZASIE SNU
na tradycji pojęć chrześcijańskich jest oparty następujący ustęp Dziadów, gdzie Aniołowie schodzą „widomie“ i stając nad księdzem Piotrem, mówią:
Usnął— Wyjmijmy z ciała duszę jak dziecinę
Senną z £o/e££r złotej, i zmysłów sukienkę
Lekk° zwleczmy; ubierzmy w światło jak w jutrzenkę,
I lećmy. Jasną duszę nieśmy w niebo trzecie,
Ojcu naszemu złożyć na kolanach dziecię;
Niech uświęci sennego ojcowską pieszczotą,
A przed ranną modlitwą duszę wrócim życiu / znowu w czystych zmysłów otulim powiciu,
I znowu złożym w ciało, jak w złotą.
Toteż zupełnie jasno tłomaczy się sen Senatora, nad którym czekają dwa djabły niecierpliwie, nękają go snami złowróżbnemi
0 jego karjerze, a gdy głęboko usnął, powiadają:
Teraz duszę ze zmysłów wydrzem, jak z okucia Psa złego; lecz niecałkiem, nałożym kaganiec,
Na wpół zostawim w ciele, by nie stracił czucia;
Drugą połowę wleczmy aż na świata kraniec,
Gdzie się doczesność k°ńczy a wieczność zaczyna, '
Gdzie z sumieniem graniczy piekielna kraina;
I złe psisko uwiążem tam, na pograniczu;
Tam pracuj ręko moja, tam świstaj mój biczu.
Nim trzeci kar zapieje, musim z tej męczarni Wrócić zmordowanego, skalanego ducha;
Znowu przykuć do zmysłów, jako do łańcucha,
I znoWu w ciele zamknąć, jako W brudnej psiarni.
Gdyby Mickiewicz nie wierzył głęboko w wędrówkę śpiącej duszy, napisałby pamflet polityczny, ale nie bajecznej wartości poemat. Badacze polscy, którzy chcą z Mickiewicza zrobić człowieka nam współczesnego, popełniają ten sam błąd, który popełniają liberalistyczni teologowie niemieccy, robiący z Jezusa ewangelicznego jakiegoś pastora niemieckiego, jak ostatecznie
1 świetny Renan zrobił z Jezusa „un charmant docteur“. Trzeba znaleźć odpowiedni dystans, inaczej wpadnie się w wiry psychologicznych i filozoficznych anachronizmów. Wielkość Mickiewicza nie na tern polega, że jest on podobny do zmiennego „dziś“, ale na tern, że dał genjalny wyraz swoim starożytnym wiarom. Dlatego Dziady będą nieśmiertelnym pomnikiem dziejowym, całkiem niezależnie od tego, że w nas budzą zapały patrjotyczne.
14. Demonologia polityczna.
Mickiewicz marzył o tem, aby w poezji polskiej Olimp pogański zastąpić niebem chrześcijańskiem. W rzeczywistości sam dokonał tego nietylko np. w inwokacji do Pana Tadeusza, ale w całych Dziadach. Nie był to jednak postulat czysto wyrozu-mowany, ale potrzeba serca, rzecz zupełnie naturalna, która sama sięzrobiła. Trzeba było tylko popuścić cugli swojskości. Obrzędy katolickie i wyobrażenia kościelne bardzo się na Litwie zadomowiły. Aniołowie-Stróże przybrali charakter dobrych duchów swojskich. Trudniej było dać sobie radę z demonami, czyli duchami złe-mi. Gdyby tu zjawił się postulat jakiś wyrozumowany, powstałoby niesmaczne może dziwowisko. Ale rzecz poszła przez uczucie.
I pod tym względem istniały drogi, utarte przez starożytność. Izraelowi zwycięski Babel jest obrzydliwością. Mickiewicz, podchwytując różne cechy ówczesnego urzędnictwa rosyjskiego, widzi w niem djabelstwo. Lecz u Izraela szatan jest postacią tytaniczną, u ludów europejskich ma on w sobie pierwiastek humorystyczny. Djabeł jest krótkowzroczny, „głupi".. Jego krótkowzroczność jest zresztą oparta na tradycji wierzeniowej Kościoła. Ignacy Antjocheński powiada, że książę świata nie znał tajemnicy zbawienia. Zenon z Werony, zastanawiając się nad przyjściem Jezusa, powiada, iż djabeł o tem przyjściu nie wiedział. Leon Wielki w XI mowie o cierpieniach Jezusa powiada, iż Jezus sprawił, że djabeł go nie poznał. W wiekach średnich powstało nawet mniemanie, że szatan dał się złapać na „wędkę krzyżową". Djabeł jest tylko wykonawcą, spełnia ślepo rozkazy. Mickiewicz postrzega tu podobieństwo między nim a urzędnikiem wielkiego państwa, który jest także tylko narzędziem ślepem wyższej woli. Nie znając maszyny państwowej własnej ojczyzny, tem dziwniejszą wydaje się Mickiewiczowi maszyna państwowa państwa obcego, w dodatku innoreligijnego. Wojskowy powiedziałby sobie, że na wojnie, jak na wojnie; raz się bije, drugi raz jest się pobitym. Ale człowiek z głębokiej prowincji, pogrążonej w sta-