100
„priah", czyli „obnażenie" członka paznogciem, stoi w związku z liczbą 365, gdyż taką jest wartość liczbowa wyrazu „priah", i że kubek z winem dla kantora, zagłuszającego wrzask dziecka Psalmem XX (XIX): „Niechaj cię wysłucha Pan w dniu utrapienia", musi mieć dwanaście kantów.
Jeżeli dziś obrzezanie uchodzi za cechę żydostwa, w dodatku niesłusznie, gdyż w Europie jeszcze Turcy hołdują temu barbarzyństwu, to na podstawie całkiem pewnych źródeł wiemy, iż w fazie poprzedniej obrzezanie było aktem czarodziejskim. Różne ludy starożytne czciły członek męzki bóstwa jako znak płodności. Wizerunek jego obnoszono procesyjnie (Herodot 11,51). Rytym w kamieniu dokumentom babilońskim nadawano kształt taki (p. Roscher, Lexikon 111,66, wiz. 10). Tak zwana „macceba" u starożytnego Izraela, słup kamienny, ustawiony przy ołtarzu, ten sam kształt posiadała (p. Gunkel, Genesis, wyd. 2-gie, 222, w przypiskach). Przysięgano na członek męzki ojca, kładąc na nim rękę, co wyrażano w słowach; „połóż rękę swoją na biodro moje“ (Genes. XXIV,2). Krew uchodziła za siedzibę duszy, a krew z członka dawała szczególną moc nad demonami. Że jeszcze Izrael pisarski pojmował obrzezanie jako akt zaklęcia, świadczy pewien epizod z życia Mojżesza, gdy bezwiednie wszedł w dziedzinę władztwa Jahwy; za tó Jahwe chciał go zabić, lecz żona Mojżesza szybko obrzezała synka ostrym krzemieniem i rzuciła odrzezek rozgniewanemu Jahwie pod nogi, ratując tym czynem czarodziejskim męża (Exod. IV,20—26). Jahwe ustępuje, gdy Cyp-pora dotknęła nóg Jahwy i rzekła: „Oblubieńcem krwi jesteś mi". Nad Jordanem „na pagórku odrzezków" dokonywała się uroczystość gromadnego obrzezywania młodzieńców nożami kamiennemi (Jozue V,2—4). Zwolna zatracało się dawniejsze pojmowanie tego aktu, a wreszcie z niewiadomych przyczyn weszło w użycie obrzezywanie niemowląt (porów. Teodor Kappstein, Bibel und Sagę, str. 37—39).
Że umysł ciemnego żyda, karmiony Talmudem, może wskutek obrzezania hołdować dzikim przesądom, świadczy sprawa kandydata rabinackiego Maksa Bernsteina, zasądzonego w Wrocławiu 21 lutego 1889 r. za to, iż skaleczył chłopca chrześcijańskiego Seweryna Hacke, aby krwią jego członka oczyścić się z grzechu, który mu ciążył. Bernstein przyznał się przed sądem do wszystkiego. Próbowano wykazać jego osłabioną poczytalność. Ale on całkiem prawidłowo wywodził: „Ponieważ wedle teorji biblijnej w krwi ludzkiej znajduje się dusza i ponieważ moja grzechami obładowana dusza mogła się oczyścić tylko niewinną, przeto musiałem postarać się <o krew człowieka, który był jeszcze bez grzechu". Fakt ten czerpię z książki Stracka „Das Blut im Glauben und Aberglau-ben der Menschheit" (wyd. 8-me, na str. 102), napisanej specjalnie celem obrony żydów od zarzutu praktykowania mordu rytualnego 1).
Rzecz jest tym bardziej na czasie, ponieważ od ukazania się Manifestu Tolerancyjnego w r. 1904 nie wolno żadnego żyda zmuszać do tego, by dawał syna swego obrzezywać. Wszelako nasi żydowscy liberaliści nie rozwinęli akcji w tym kierunku. Wyśmiewają „katolickie bale“, natomiast pomijają milczeniem praktykowane u żydów kaleczenie rytualne niemowląt. „Narzekali na „reakcję" rządu rosyjskiego, a milczeli o postępowym prawie, uwalniającym miljony od tego przymusu barbarzyńskiego.
Przeciwko rytualnemu pastwieniu się nad noworodkami powinna głos zabrać inteligiencja całego świata, wymóc na
Stanisław Tur w swym cennym studjum „Zakaz krwi1, drukowanym w N1 279 „Myśli Niepodległej", zwraca uwagę'na starożytny obyczaj, wedle którego podczas obrzezania mohel, wyssawszy krwawiący członek dziecka, wyssaną krew spluwa do kielicha z winem, potym macza palec w owym winie i dwa lub trzy Jrazy wkłada do ust nowo-obrzezanego, także matce dzieciątka dają nieco do wypicia tego wina. ((Porów. Buxtorf, Synagoga Judaica, r. 1551, str.MOO).