106
drzewa stawiana, z niewielkim od frontu ogródkiem po prawej jest cmentarz, w ostatnich latach pięknym obwiedziony murem, i organistówka, a zarazem szkółka miejscowa.
Łatwo sobie wyobrazić, jak smutne było — przed dwudziestu pięciu laty — położenie biednego ludu, który oddalony od kościoła, pozbawiony prawie zupełnie nauki słowa bożego, skutkiem tego zaniedbywał obowiązki re-ligji... Górale zakopiańscy bardzo też umieją cenić szczęście i błogosławieństwo, jakie na nich spływa z ubożuchnego ich kościółka. „Jak dzwonią —• mówiła mi jedna kobieta, — to aż się serce raduje; przecież teraz jakoś nas bliżej Pan Bóg“. Zaiste, wielkie Bóg dobrodziejstwo wyświadczył ludowi temu, ubogi wśród niego zamieszkując domek, i obdarzając go takim pasterzem, jakim jest obecny ksiądz proboszcz tameczny.
Ksiądz Józef Stolarczyk, objąwszy przed dwudziestu laty zarząd nowo-utworzonej parafji, zastał lud prawie dziki, w rzeczach religji w głębokiej pogrążony nie-wiadomości. Były w tym ludzie zarody dobrego, poczciwe skłonności, ale te drzemały w duszy, bo zasady religji, które jedynie mogą je rozbudzić, ożywić i upłodnić i w święty zamienić obowiązek, ledwie powierzchownie były mu znane. Ksiądz proboszcz, nie zrażony smutnym stanem biednego ludu, z chrześciańską miłością, ojcowską dobrocią, a przytem z rzadkim rozsądkiem i taktem, zajął się rozkrzewieniem, pomiędzy trzódką swoją, błogich religji i moralności zasad, złagodzeniem szorstkich obyczajów tych dzieci surowej przyrody, i rozszerzeniem
1 Gościnny z natury, ks. Stolarczyk gościł u siebie nieraz wielu ludzi znakomitych. Między innymi mieszkał u niego kiedyś Jan Matejko. Jeszcze po dziś dzień na ścianie plebanii znajdują się kredkowe szkice twórcy Kazania Skargi, wyobrażające trzech djabłów w niesłychanie śmiesznych i zabawnych pozach, narysowanych z niesłychanym humorem. Godziłoby się je odfotografować, póki czas...
wśród nich oświaty, o jakiej dotąd nie mieli nawet wyobrażenia. Pobłogosławił Bóg gorliwej pracy. Dziś Zakopianie w znajomości religji, w poczciwości, w zewnętrznej ogładzie, w oświacie, daleko zostawili za sobą innych galicyjskich włościan. Z ułatwionem wypełnianiem obowiązków religji i ciągłą do tego zachętą wzrasta pobożność Zakopian i wpływ swój błogi na całe ich życie wywiera. Ich zdanie się na wolę Boga, ten największy prawdziwej pobożności owoc, budowało mię zawsze i prawdziwym szacunkiem dla nich przejmowało. Pozwolę sobie przytoczyć choć jeden przykład. Pewnemu gaździe dobrze nam znajomemu padło w krótkim czasie 30 owiec i zabiła się w lesie dwuletnia jałówka. Gdyśmy rozmawiali o tern nieszczęściu z jego żoną, użalając się nad nią, ta złożyła ręce, uśmiechnęła się i rzekła: „Moi piękni, to wszystko od Boga; dobrze, co którego z nas nie zabrał, cośmy wszyscy zdrowi". I łzy wdzięczności zabłysły w jej oczach w niebo wzniesionych. I ja także poczułam łzy pod powieką, a na twarz wystąpił rumieniec wstydu, bo jakże to daleko do tej prostej chrześcijańskiej filozofji nam, co się chlubimy niby wyższym na rzeczy poglądem.
Co niedziela tłumy ludu, nie mogąc się pomieścić w szczupłym kościółku, oblegają go dokoła. W czasie nabożeństwa lud, wyuczony przez proboszcza, śpiewa przy towarzyszeniu organów. Nigdzie w naszych stronach nie zdarzyło mi się słyszeć tak miłych, czystych, zgodnych głosów. Nie wiem, jak komu, ale dla mnie śpiew ten pobożny, prosty, złączony z poważną organów harmonią, daleko silniej do duszy przemawia, niż owe uczone śpiewy i huczna muzyka, jakie słyszymy po kościołach naszych.
Popołudniu dzwonek zwołuje lud na katecldzm. Po katechiźmie następuje nauka śpiewu, którą zajmuje się także sam ksiądz proboszcz, potem litanja do Najświęt-