IV
W improwizacyi swej, w r. 1820 wypowiada: „O wiosno, darze nieba, młodości stworzenia, dla czego nie mam pióra Kleista lub Debla11.
Ten dwuwiersz cechuje cały kierunek jego umysłu w święcie piękna i w dziedzinie piśmiennictwa. Literaturę przedromantyczną niemiecką i francuską zna i ona rozkosz mu sprawia. Polskich poetów nie bada, czytuje atoli to Jacka Przybylskiego przekłady, to Ign. Krasickiego. Za młodu był słabowity i ani wróżyć mu było można, iż dożyje tak sędziwej starości. Wysłano go z matką, gdy miał ośm lat na kuracyę do Bolechowa, miasteczka w Stryjskiem, głośnego ze żup solnych, tam picie żętycy przywróciło mu zdrowie. Bolechów zapamiętał, bo tam na struganych patykach uczył się wyrzynać litery abecadła. Opowiada to w improwizacyi z r. 1810:
„Lecz mnie, któremu matki dłonie drogie Pierwszą do wiedzy tu wskazały drogę,
Który z tutejszych jodł skazówki ciosał I jak czarownik, co swej laski mocą Dziwy utwarza, za owych pomocą,
Z nieskładnych liter brzmienne słowa wskrzeszał. “
Z uwag, pisanych 29 Stycznia 1849 dojść można, że kończył prawo na lwowskim uniwersytecie, pisywał wierszyki polskie, niemieckie i francuskie małej wartości. Młody, układny, władający trzema językami, uprawiający muzykę, łatwo w salonach lwowskiej śmietanki zdobywał sobie powodzenie. Było to powodzenie istotne, lubo powierzchowność jego nie wróżyła o tern. Nie odznaczał się urodą. Bywają jednakowoż mężczyźni, którzy chcą i umieją wyrobić w sobie dar podobania się. Do takich zaliczał się Brzozowski.
Narzekał on, że w młodości dorwał się dziesięciotomowego romansu Richard-sona: Clarisse Gharlow, w przekładzie Diderota i że ten romans zdecydował o jego usposobieniu przez całe życie. Próżność podnieciła go, aby zostać Lowelasem. Marzenia młodości, w arystokratycznem otoczeniu przerwały się po kilku latach. Uzna! za konieczne Lwów opuścić. Wyjechał dnia 8 Października 1814 r. do Wiednia. Puścił się bez rekomendacyi, a ze znajomych miał tylko kolegów Masielińskiego i Widmanna. Miał przy sobie zaledwie sto reńskich, co jednakże na owe czasy było dość pokaźną sumą.
Czasy kongresu wiedeńskiego były chwilami wielkiego ożywienia stolicy. Rozrywki nieustanne wyleczyły go z czarnej melancholii. Nęciła go wojskowość. W dniu 1 Czerwca 1815 r. wstąpił do pułku dragonów w randze oficera. Pobyt swój do końca listopada 1815 r. uważał za najszczęśliwszy w życiu. Tak używał przyjemności lat młodych, skreśla to w pamiętniku w sposób, jaki był wówczas zwyczajem, za wzorem francuskich pisarzy. Z Wiednia dostał się z pułkiem do Horodenki, a ztamtąd do Lwowa.
Porzuca wojskowość i przy końcu 1816 r. zostaje koncepistą gubernialnym. Wynurzenia jego spisane w pamiętniku okazują, że bałamucił się i długo i głośno aż do lata 1823 r.
Lecz że wszystko winno kończyć się opamiętaniem, rozsądek górę wziął nad przelotnemi rozrywkami. Dnia 4 Stycznia 1826 r. ożenił się z p. Franc. Lachetą. Rozpamiętywa on przeżyte lat 25 dość melancholijnie. Zdaje mu się, że go wszyscy zaniedbali i opuścili, zatem w r. 1849 notuje, iż dnia 29 Stycznia leżą przed nim arkusze, na których przyjaciele i znakomitości Krakowa zapisywali co roku od 1843 nazwiska swoje, a w tym roku zapomnieli o dniu jego imienin, nie pomnąc, że wyprawiał im obiady i wytrawne wino stawiał na stole.