Wróblewski wraz z 24 batalionami trwał jednak na posterunku do końca. Jego strażom udało się nawet aresztować kapitana armii wersalskiej, którego przekazano Delescluze’owi. Generał nie oddawał fortu mimo beznadziejności walki, wciąż bowiem liczył na nadejście odsieczy. Gdy jednak zawiodły wszelkie oczekiwania, a ludzie nie mieli się już czym bronić, nakazał odwrót przez kamieniołomy Montrouge. W nocy z 13 na 14 maja fort Vanves opanowały ostatecznie wojska rządowe. Z zajętych fortów wersalczycy rozpoczęli systematyczne bombardowanie Paryża.
Z każdym dniem sytuacja komunardów stawała się groźniejsza. Wojska rządowe prowadziły ogień z 400 armat ciężkiego kalibru, a pięć korpusów wersalskich, świetnie uzbrojonych, atakowało punkty obrony. Władze Komuny Paryskiej powołały komisarzy, których zadaniem była kontrola dowódców frontów. Przy generale Wróblewskim funkcję komisarza pełnił Leo Mel-liet.
Wróblewski, mimo ogólnego pesymizmu, wciąż był aktywny. Nie tylko nie rezygnował z walki, ale niejednokrotnie sam przechodził do ataku. 17 maja uderzył na Issy, wypędził wprawdzie wersalczyków z cmentarza, ale nic konkretnego nie osiągnął. Wojskom rządowym udało się przerwać w kilku miejscach linię obrony Paryża. Rozpoczęły się uporczywe bombardowania dzielnic Passy. Auteuil, Grenelle i innych. Ko-munardzi, zrozpaczeni beznadziejnością walk, uciekali się do samosądów na osobach podejrzanych o współpracę z wersalczykami. Zdarzyło się to m. in. 20 maja w Arcueil, gdzie aresztowali dominikanów i kilku z nich rozstrzelali. Kres niczym nie uzasadnionej zbrodni położył dopiero Wróblewski.
Po zajęciu przez armię rządową fortów lssy i Vanves Wróblewski bronił południowego frontu na linii Montrouge—Bicetre—Ivry. Zdecydowany był bronić swego odcinka do ostatniego tchu.
21 maja w obozie Wróblewskiego mimo nieustannych bombardowań komunardzi byli opanowani, a sam generał krążył wśród nich pełen wiary. Nagle podszedł do niego Aleksander Wernicki z pismem od delegata do spraw wojny Delescluze’a. Wróblewski niechętnie sięgnął po pismo i rozdarł kopertę. W miarę czytania twarz jego robiła się coraz bardziej blada, ręce zaczęły drżeć.
— Zdrada czy nieporozumienie — szepnął do zaniepokojonego Wernickiego.
Porucznik spojrzał na pismo i również zbladł. Delescluze wzywał generała Wróblewskiego do opuszczenia wraz z wojskiem linii frontu i wycofania się do miasta. Jak to, czyż trzeba rezygnować w chwili, kiedy można wszystko jeszcze odzyskać? Kto odpowie przed historią za tę decyzję?
Generał nie wiedział, że na skutek zdrady Du-
115