innych, niedostępne sędziom oraz zamienione w biurokratyzm i tępotę, stworzyły z nich mechanizmy gwałtu i bezduszności.
Trzy długie tygodnie czekali oskarżeni na ogłoszenie wyroku. Niewątpliwie Callier mocno przeżywał proces, nie mógł się pogodzić z myślą, że odda głowę Prusakom, był niespokojny, podniecony. Chciał jeszcze pracować dla kraju, chciał żyć, była to zresztą reakcja naturalna i prawidłowa.
Zbliżał się dzień przed wigilijny, 23 grudnia 1864 roku. Wszyscy po raz ostatni zgromadzili się na sali sądowej. Atmosfera napięcia wzrastała. Na sali słychać było najmniejszy szmer. Odczytano wyrok. Karę śmierci podtrzymywano jedynie w stosunku do oskarżonych zaocznie 11 Polaków, z możliwością rewizji wyroku. Kosiński i Niegolewski otrzymali po dwa lata więzienia, Rusteyko — półtora roku, a Callier — rok. Innym oskarżonym wymierzono kary po 12, 15 i 18 miesięcy więzienia. Całkowicie uwolniono tylko 45. Tak więc proces zakończył się olbrzymim sukcesem Polaków.
Skazani w procesie berlińskim Polacy odsiadywali karę w różnych więzieniach pruskich. Calliera przewieziono do twierdzy grudziądzkiej, inni zostali zamknięci w starej twierdzy magdeburskiej nad Łabą.
Callier nie znosił bezczynności, toteż w więzieniu zabrał się do pisania swych wspomnień z okresu przebytych walk powstańczych. W twierdzy grudziądzkiej powstał jego pamiętnik Trzy ustępy z powstania polskiego 1863—1864, nad którym pracował przez cały okres pobytu w celi więziennej. Powstało dzieło wyróżniające się fachową wiedzą żołnierską. Opierał się na meldunkach i raportach wysyłanych do Rządu Narodowego: „Odpisy niektórych raportów moich do Rządu Narodowego i pewne nominacje są jedynymi zabytkami pamiątek z pola kilkumiesięcznego działania mego zachowanymi, które śledczym wzrokom pruskich żołnierzy, żandarmów i policjantów uszły. Dyktowałem je zazwyczaj z konia, w czasie pochodów, szefowi sztabu — Andrzejowi Boguszowi, a czasem na dziedzińcu wśród wrzawy obozujących wiarusów; obszerniej opracowane i cokolwiek ogładzone przesyłałem dopiero Rządowi Narodowemu”.
Callier nie przedstawiał tylko swych czynów, dał obraz rzeczywisty wypadków i ludzi w powstaniu. Niekiedy jego sądy były ostre, czasem oskarżał ludzi brutalnie, ale przecież pisał świeżo po powstańczej tragedii i miał prawo do wypowiadania swojej opinii.
„Sąd mój o osobach, z którymi w pośrednich lub bezpośrednich stałem stosunkach, ludzie inaczej myślący poczytają może za zbyt surowy i stronniczy, ja zaś nazywam go pobłażającym, ponieważ prawie wszędzie wypowiadałem go z wielką oględnością. Jeżeli jednak, podług pewnych pojęć, dotknąłem te lub owa osobistość, to
jedynie dla podania wskazówki, jak w-naszym
115