Kazimierz Wielki starał się o pomoc i u papieża, od którego uzyskał zwolnienie od płacenia dziesięciny, co miało wzmocnić nadszarpnięty nieco skarb Królestwa Polskiego. Król pragnął przyszłą wyprawę oprzeć w nieco szerszym zakresie na siłach najemnych. Lublin, który przewidywano, że stanie się ważnym punktem w zbliżających się zmaganiach, zaopatrywano w zapasy broni i potrzebnego sprzętu wojennego. Te przygotowania dowodziły, że Kazimierz pragnął na przyszłość przede wszystkim zabezpieczyć swój kraj od wyniszczających wypadów sąsiada. W tym zaś celu najlepszym rozwiązaniem byłoby opanowanie litewskich grodów granicznych, takich jak np. Brześć nad Bugiem.
Rok 1351 zapowiadał się bardzo burzliwie. Litwa nie rezygnowała ze zbrojnej rozprawy z Polską. Zaledwie więc obeschły wiosenne roztopy, armia litewska stanęła ponownie pod mu-rami Lwowa. Król Kazimierz pospieszył niezwłocznie z odsieczą i napastnicy, poza zniszczeniem okolicy, nie zdołali nic osiągnąć. Nie zwiodło to jednak polskiego wodza i ponaglał Ludwika Węgierskiego, aby przybywał na wspólną wyprawę.
Wyprawa taka wyruszyła dopiero na początku lipca. Obydwaj królowie spotkali się wcześniej w Krakowie, gdzie czyniono przygotowania wojenne. Trasa pochodu wojsk polsko-węgierskich wiodła przez Sandomierz, Kraśnik do
Lublina. Kazimierz był pełen nadziei na sukces, zjednoczone bowiem armie, jeżeli nie przewyższały, to przynajmniej dorównywały przeciwnikowi. Niestety, choroba władcy Polski, który miał dowodzić wojskiem, pokrzyżowała plany wyprawy. Na jej czele stanął teraz Ludwik Andegaweński. Zarządzono wprawdzie dalszy pochód, ale dotarto tylko do granicy Wielkiego Księstwa Litewskiego. W tym momencie Ludwik kierując się własnymi interesami wdał się w układy z przeciwnikiem i zwiedziony ich chwilowymi ustępstwami -wycofał się z wojskiem w kierunku na Lwów. W ten sposób staranne przygotowania Kazimierza do wspólnego uderzenia na Litwinów spełzły na niczym.
Polski monarcha w roku następnym- (1352) znów zmobilizował swe siły i skłonił siostrzeńca (króla Węgier) przeciwko Litwie. Armia polska była teraz liczniejsza niż poprzednio; składały się na nią pospolite ruszenie z całego kraju i posiłkowe wojska mazowieckie oraz kilka chorągwi zaciężnych. Ludwik na czele własnych oddziałów wyruszył tym razem o wiele wcześniej, zastał Polaków już w polu, a do połączenia obu sprzymierzonych armii doszło dopiero pod twierdzą Bełz.
Był to silny zamek, który Litwini po smutnych doświadczeniach z 1345 roku dodatkowo umocnili. Wczesna i bardzo ciepła wiosna tego roku spowodowała szerokie rozlanie się rzek
115