słowa trefnisia Żółkowskiego zastosować: „Dawniej wisiał łotr na krzyżu, teraz wisi krzyż na łotrze44. Widać, że bardzo wielka krzywda się działa Krakowowi, skoro wy-chowaniec biurokracji austryackiej stale biadał nad jego losem.
Niemniej dobitnie wypowiada, że zaczyna rzeczywiście nie cierpieć ludzi od chwili, którą Fryd. Schiller określił: Wer keinen Menschen hasst, der kann aucli keinen lieben*. „Widziałem to już na Szyndlerze i Brodowiczu w Krakowie, teraz widzę na sobie/4
Tak mu się przedstawiali sterownicy Rzeczypospolitej, których poważał przed dziesięciu laty.
W r. 1855 odbył podróż po Szwajcaryi. Opisał ją po niemiecku, ale nie dochował się ten opis.
Nie zaznawszy spokoju, corocznie porzucał strony ojczyste, aby zagłuszyć pamięć o stosunkach, które nie układały się do harmonii.
W r. 1858 d. 20 maja wyrusza w podróż z Wiednia i bawi w drodze przez cztery miesiące, co opisuje szczegółowo na stu arkuszach. Zwiedził Lipsk. Kassel, Hamburg, Wilhelmshóhe, Amsterdam, Hagę, Paryż. Opisuje szczegółowo wycieczki po Paryżu, wypowiadając, jakie zmiany od r. 1851 tu znalazł. Prócz znajomości przelotnej z Wąsowiczami, nikogo z kolonii polskiej nie spotkał. W lipcu pojechał • do Pau, Bajonny, Eaux, Bonnes w Pirenejach, Bagneres de Bigorre, Tuluzy. Tu czyni spostrzeżenie, że kobiety w pewnym wieku mają ogromne wąsy, jak ongi pani Desour w Krakowie. Dalej zwiedził Perpignan, Barcelonę, Montpelier, Marsylię, Avignon, Lyon, Aix les Bains w Sabaudyi. W Turynie nadarzyła się mu sposobność po raz wtóry w całej podróży rozmawiać po polsku. Była to rodzina żydowska Karola Honigs-felcla z Wiednia, którego bratowa, lwowianka, dobrze mówiła po polsku. Tutaj dowiadywał się u bankierów de Longs, czy firma Michel de Prus w Genui istnieje. Powiedziano mu, że Michał Wiszniewski ustąpił z firmy, a syn, któremu dalsze prowadzenie interesu poruczył, zbankrutował podczas powszechnej katastrofy w jesieni. Następnie wyjechał do Yicenzy, Medyolanu, Padwy, Lubiany, Wenecyi, Gracu. Tu najął mieszkanie na cala zimę. W Gracu miał znajomych Baroniową i Pawlikowska ze Lwowa. Fiszerów z Krakowa i Baumowa z Pawlikowskich. Dom Baro-
%/ - • o
niowej odznaczał się muzykalnością. Koncertowali u niej artyści pierwszorzędni.
W r. 1866 bawi w Szwajcaryi i opisuje swój pobyt w formie listów do przyjaciela po niemiecku. Opisuje Lucernę, Berią, Genewę, a kończy w Monachium. Jest tego siedm arkuszy.
W r. 1868 pozostawia mały ułamek z podróży przez Insbruck. Ocalał tylko arkusz. Gale życie podróżował i ciągle wiódł dyaryusz swoich wycieczek. Zaledwie lylko część z tych zapisków ocalała.
Jakkolwiek starannie zwiedza muzea i kościoły, poświęca im zarówno uwagę jak i na ładne kobiety. Zajmuje go również zajęte mieszkanie, spożyty obiad i wróżby z pasiansów, które codziennie układa. Są to wspomnienia czysto osobiste, z których niewiele dałoby się wywieść dla użytku publicznego. Tern mniej możnaby zużytkować jego okolicznościowe wiersze, którym nieclostaje polotu i ogłady. Pisał je widocznie nie stylista i nie zaprawiony na nowszej literaturze polskiej.
Na starość mało udzielał się krajowi. Czasami parę miesięcy przepędził w Krakowie, mając zaledwie kilku znajomych, głównie zaś osiadł w Hietzingu pod Wiedniem, gdzie sobie kupił willę
/
Życzył on sobie, aby po śmierci jego podaną została jego biografia, czerpana z papierów po nim pozostałych. Nawet w testamencie życzenie to powtórzył. Wydawca poczuwał się do obowiązku przyjacielskiemu życzeniu uczynić zadosyć.