zwyczajnego jęczmienia, dawano koniom niekiedy orkisz lub pszenicę. Vegetius zaleca siano, plewy, wykę i jęczmień, byle nie za świeży, w kilku szczupłych zadawać porcyach. Woda zaś do napoju ma być ciekąca lub le-cona.
Plinius i Columela naznaczają 15 rzymskich funtów citisusu na dzienną porcyę dla jednego konia. Nemesian zaleca na wiosnę farrago, które Izydor ma za zielono skoszone zboże, radzi przy tern w tej porze powtarzać puszczanie krwi, na lato zaś czysty jęczmień za najzdrowszy poczytuje. Wszelkie groszkowe pokarmy uważane w Rzy mie były za najstósowniejsze czasu długich nocy zimowych, kiedy konie dłużej spoczywając, dokładniej wszelką strawę przetrawić mogły. Pliniusz czyni wzmiankę o sieczce, choć powszechnie plewy jej miejsce zastępowały. O sianie już Pleziod wspomina — nigdy zaś w starożytności owsa w ziarnie koniom nie udzielano, i chyba go tylko na zieloną siewano paszę. Podług Pantoppidana zwyczaj używania owsa w ziarnie za pokarm dla koni, uiiał być najprzód w Norwegii roku 1302, przez niejakiego Halej-ksona wprowadzony i ztamtąd dopiero po całej rospo-wszechnił się Europie. Zarówno Rzymianie jak Grecy konie swe na lato tylko na paszę wypuszczali, resztę roku trzymano je w stajniach. W zatoce Centorbi na wyspie Sycylii, przechował się jak się zdaje, jedyny okaz starodawnej rzymskiej stajni. Jest to mur sklepiony ze żłobami murowanemi, pojedyńczemi niewściążowemi, ku dołowi zwęźonemi, przeoryn w nim nie ma, lecz nad każdym żłobem istnieje dziura w murze, przez którą przeprowadzono powód, który po bloczku za ścianę przechodził i był utrzymywany w stanie napięcia przez kloc drewniany do