Dobro*, choć st&roświeck ie, Polaków zwyczaje Przy posiedzeniu słyszeć skrzypce, szalamaje,
Lub domowy zaśpiewał, kto umiał, przy dudzie, * A miejsca nie bywało fałszom i obłudzie.
Toż gdy rzędem stanęły niewinne dziewoje, Jednakim tonem głosy moderując swoje.
Których widząc i słysząc goście zndumieli, Mniemali, że z postaci i z głosu anieli.
Lepszaż jest pod pokrywką zła obłuda czyli J| Przy wesołej uprzejme serce krotofilif Często lód przeźroczysty kałużę przykrywa. ;j Pod płaszczem nabożeństwa hypokrysis bywa..-F
Tej tedy proszą muzy moje licencyji,
Jeśliby nie przypadły snadź do fantazyji Komu; niechże on sobie z Heraklitem ślocha,
A nie gani, kto w pieśniach wesołych się kocha. '***
W ten sposób wewnątrz poezji katolickiej formułuje Kochowski postulat licencji: dopuszczenia do głosu krotochwilnej, lecz szczerej prostoty. Kochowski zdawał sobie sprawę, co to znaczy głos krotochwilny wesołych pieśni, dlatego nagromadził w wierszu Za Muzami do skrupulatów tyle polemicznych określeń w obronie tego głosu idealizowanych staroświeckich zwyczajów.
Zbliżenia do głosu prostoty nie przekroczyły jednak kręgu zapowiedzi i metaforyki, powie więc, że woli śpiewać o „rześkiej Jagnie44 niż o Bellonie, ale mimo to tekst złoży w stylu auzońskim. W innym wierszu Odwód muzy od tych politycznych, a zatem wiejskiej 31 i nerwie niepojętych tajemnic, gdzie stara się określić program ziemiańskiej wiejskiej poezji „polskich kurantów44, rozdzieli zadania, w powikłanym zresztą stylu. Własnej muzie dość „śpiewać domowej roboty Maćka zaloty44:
Jak wedle Grety siadłszy na nalepie Nawiędlą dymem swoję damę klepie,
Kędy zażyją, pogryzłszy orzechy,
Z sobą uciechy.
Natomiast kortezy Fordygala z Melampidą i śpiewy Korydona dla Testyli zostawia innym:
Będzie kto inszy, co na Parnas z lirą Wszedłszy, przyjemną wyrżnie panegirą Te dzieła, gdyż to nie mogą być lanli Polskie kuranty.IU
| Aczkolwiek sam Kochowski tego programu nie zrealizował’ (nieudana próba ludowego pięciozgłoskowca w Chrystusie cierpiącym wyrosła z innego nurtu doświadczeń i innego programu), to jednak jego poszukiwania teoretyczne i kult swojskości wiodły właśnie do akceptacji folkloru, czego dobitnym świadectwem jest fakt, iż szukając tonu „gęśli polskich*1 w Odwodzie muzy parafrazuje tekst ludowej przyśpiewki.
Kochowski tępiąc styl koturnowy (i wyzwalając się z niego) pochwali szczerą prostotę, ale zaloty Maćka z Kaśką woli opisać peryfrastycznie; nie przekroczyli tej granicy cytatu i peryfrazy autorzy erotycznych sielanek.
Z innych pobudek podejmuje temat uciech wiejskich dworak, Andrzej Morsztyn: to wyprawa po „autentyczne wrażenia" z dworu na prostacką wieś.
W sferze dworskiego wyrafinowania kształtuje się „marzenie o parobku". Kodyfikuje je poetycko — a przynajmniej usiłował to zrobić — Andrzej Morsztyn. 150 pochwała wsi w jego ustach nie jest apoteozą poczciwości ziemiańskiej ani poszukiwaniem kulturowej rodzimości, jak u Kochowskiego, ale — jak trafnie pisał St. Kot — wyrazem tęsknoty człowieka kulturalnie przerafinowanego do prymitywu.151 Dlatego trzeba było życiu dworskiemu przeciwstawić nie życie ziemiańskie, ale życie wiejskie w jego najskromniejszej i najprymitywniejszej postaci, tj. „życie chłopskie".
55