księcia Halim, niejaki Marsh, powrócił do Kairu na koniu jednego z przytomnych, zostawiwszy Alabamę zniemożo-nego o 20 wiorst od mety.
Oba konie wyruszyły z Kairu dnia 20 Stycznia 1866 r. o godzinie 7 minucie 11 sekundzie 30 przed południem, wagę dla obu dano jednakową, przestrzeń do przebieże-nia podzielono na 9 stacyi, na których tylko wolno było dawać koniom folgę w biegu. Obaj współzawodnicy przybyli razem do Suez, t. j. do dziewiątej stacyi, zkąd powracać mieli; na 71 kilometrze już Szabam nieco przed Alabamą przodował. Po przebieżeniu 96,659 metrów, cie-kun angielski, zaczął dawać oznaki zatrważające i chociaż się ciągle jeszcze niósł za przeciwnikiem, to na 112 kilometrze zupełne okazał znużenie. Tu obaj jeźdźcy znowu pozsiadali z koni na chwilkę, lecz gdy przyszło dalej ruszać Alabamie siły zupełne wypowiedziały posłuszeństwo. Marsh silnie pracując ostrogami, zmusi! swego anglika dociągnąć jeszcze wiorst 7, po czem dał mu pokój i na innego przesiadł wierzchowca. Szabam zaś dotarł do celu o godzinie 3 minucie 8 po południu. Jest to jedyny dokumentalny tryumf araba nad anglikiem, jak dotąd na jego własnej ojczyzny tylko gruncie i w jego rodzinnym klimacie.
§ 69-
Perskie konie już słynęły w czasach, kiedy o arabskich i słuchu nie było. Herodot, Strabo, Arrian i wielu innych starożytnych pisarzy, dają dawnym perskim koniom pierwszeństwo nad wszystkiemi innemi. Wegeciusz w IV.
218