wspólnictwo i pamięć dawnych świetnych Dżyngischano-wych i Tamcrlanowych czasów. W XV. wieku i długo jeszcze później, ba, i dziś nawet Europa nie wchodzi w subtelne te podrozdziały, i pod Tatara mianem zarówno Mongoła jak właściwego Tatara rozumie. Za Ta-merlana i potem ciągle, naczelnikami hord byli zawsze Mongołowie, gmin zaś był mięszaniną różnych plemion. Etnografowie zarachowywają Tatarów do plemion semi-tyckich i przedstawiają ich, jako okazale zbudowanych, oraz pięknemi opatrzonych rysami twarzy; Mongołom zaś tylko przypisują tę potworność, którą dawne pisma wszystkim Tatarom nadają. Polacy, którzy się byli dobrze Tatarom przypatrzyli, zgadzają się wszyscy na to, że wzrost ich był nie wielki, twarz śniada, bardzo szeroka, oczy czarne, małe, straszliwie wklęsłe, głowa golona, wyjąwszy u carzyków i murzów, którzy zostawiają mały kosmyk włosów za ucho zakręcanych.
Koń tych ludów był równie szpetny, równie twardy, wstrzemięźliwy i dziki jak jego jeździec. Zdaje się, że obie te istoty, o oku zapadłym, o kościstej budowie i o szorstkim temperamencie dla siebie wzajemnie stworzyła Opatrzność. Koń ten po tatarsku łosżakiem zwany, był drobny, zwięzły, rączy i zwinny, odsadę ogona miał dobrą, a ścięgna silne i dobrze zaczepione, lecz głowa jego b)ła ciężką i niezgrabną, żebra płaskie, biodra wysterkające. Przyroda odjęła mu wszystko, co może nadać wdzięk i gracyę koniowi, a zostawiła tylko kości, muszkuły i ścięgna ożywione wysoką i energiczną piersią. W opisach dzielności koni tatarskich, czyli mongolskich, podróżni wiele nieraz przesadzają. Niektórzy z nich dowodzą n. p. że koń tego szczepu biedź może