232
Naxa budowniczego królewskiego w Kielcach. Dostawszy się następnie do malarni królewskiej w Warszawie, zwrócił Yogel uwagę na siebie króla Stanisława, który mu przeznaczył małą ale dostateczną pensyję na utrzymanie. Pracując i doskonaląc się z całym zapałem mlodój duszy, z polecenia tegoż króla odbył podróż w Krakowskie i wykonał z natury widoki: Kraeszo-toic, Tęcsyna, Alwernii, Lipowca, Olkusza, Rabsztyna, Pieskowej Skały, Ojcowa, Czerny, Łobzowa i Częstochowy. Praca ta zyskała mu tytuł rysownika gabinetowego. W roku 1790 wstąpił do wojska Rzeczypospolitej do artylleryi konnej, i w niej aż do upadku kraju zostawał. Pomnikiem prac jego jest dzieło w roku 1806 wydane p. n. „Zbiór widoków sławniejszych pamiątek narodowych, jako to zwalisk, zamków, świątyń, nagrobków, starożytnych budowli i miejsc pamiętnych w Polsce z natury rysowany. Warszawa w drukarni .przy Nowolipiu Nr. 645, fol. major: Do wykonania sztychów użył JanaFreja, a było w zamiarze Vogla przydać do rycin opisy i objaśnienia. Pięknej tej myśli w zachowaniu drogich pamiątek nie przeprowadził dalój, i wydawnictwo to skończyło się na 20 rycinach.- Nie ocenioną byłby oddał usługę krajowi Yogel, gdyby byl rozwinął i opracował na szerszą skalę swój pomysł. Było albowiem za jego czasów wiele tego rodzaju pomników, wspaniałe ruiny, opierające się kilka wieków potędze, w naszych czasach zniknęły bez śladu, jak wiele zamczysk w znacznej części jeszcze zamieszkałych; toż mówid o grobowcach, starożytnych budowlach i naszych dworkach i dworach.
Odsyłając czytelnika do ważnego i zajmującego dzieła E. Rastawieckiego (*) po szczegófy bijograficzne Vogla, które zebrand są troskliwie, iny zamykamy nasze wspomnienia o tym artyście, zdaniem J. I. Kraszewskiego, jakie o jego pracach pejzażowych wydał. „Jeden z tych którym kraj nasz największą winien wdzięcznośd za artystyczne odtworzenie swych pomników i ciekawych widoków, był Zygmunt Vogeł, nie zaprzeczenie w swoim rodzaju prawdziwy mistrz, szczególniej w pierwszych planach pejzażu, gdyż rozległych widoków unikał; mistrz w obraniu punktu do skreślenia krajobrazu, i z niesłychanym smakiem umiejący stworzyd z garści ruin, płotów i ziela, całość ujmującą wdziękiem malarskim i nowością efektu. Figury jego są mniój niż słabe, niekiedy nieproporcyjonalne, ale też podrzędną bardzo rolę grają w jego pejzażach i są rzeczą dodatkową: za to ruina, architektura, drzewa, zarośle i najdrobniejsze szczegóły upoe-tyzowad umiał Vogel, nie zmieniając ich natury. To co Frej sztychował z niego, nie daje calćj miary talentu artysty: mnóstwo rysunków mamy po zbiorach prywatnych, które dowodzą lepiśj, jak uposażony i ukształcony był ten człowiek, za lekko dotąd u nas ceniony (2).“
Vogel po długiój i ciężkiej chorobie, zmarł w Warszawie dnia 20 Kwietnia 1826 r. w 62 roku życia (3). Wielce podobny portret olejny tego artysty, malowany przez Aleksandra Kokulara posiada znany nasz literat Józef Korzeniowski: z niego rycinę zdjętą dołączył do swego dzieł Edward Rastawiecki, i w 3 tomie Słownika Malarzów Polskich zamieścił.
(') Tom III str. 18 i następ.
(7) Gazeta Warszawska z r. 1856 Nr. 98, Listy i Krajobrazy.
(3) Kartka pogrzebowa wydrukowaną była w tych słowach: „Pozostałe dzieci zapraszają na eksportacy ciała ś. p Zygmunta Vogel, Professora Uniwersytetu Królewskiego Warszawskiego i Liceum, Członka Towarzystwa Przyjaciół Nauk, z pałacu JW. Jenerała Krasińskiego pod Nr. 410 przy ulicy Krukowskie Przedmieście, na Cmentarz Ewangelicki, na Sobotę o godzinie 5 po południu, to jest 22 Kwietnia 1826 roku.“