422
POLSKA
stów, po trudnej do przewidzenia katastrofie mohackiej, Zygmunt Stary panował jeszcze lat 22. Wytyczne jego polityki nie uległy zmianie. Ubieganie się, wbrew Habsburgom, o trony Czech i Węgier uważał słusznie za zadanie przekraczające możliwości dynastji, której stał się jedynym — prócz urodzonego w 1520 syna — męskim przedstawicielem. Neutralne zaś stanowisko, jakie starał się zachować wobec węgierskiej wojny domowej między Ferdynandem a Janem Za-polją, któremu w gruncie sprzyjał i nawet córkę dał za żonę, tłumaczy się względem na niebezpieczeństwo tureckie. Polska nie mogła bowiem myśleć ani o udziale w lidze anty tureckiej, któraby służyła interesom Habsburgów, ani o współdziałaniu z wrogami całego chrześcijaństwa, którego kresy stale zasłaniała przed zależnymi od sułtana Tatarami krymskimi. Z tymi ostatnimi układała się zresztą w pewnych momentach nieustannego konfliktu z Moskwą, z którą Zygmunt I jeszcze po raz trzeci stanął do otwartej walki, tym razem szczęśliwszej.
Mniej fortunnie układały się stosunki wewnętrzne, gdzie tak samo zresztą jak w polityce zagranicznej, o ile ona przeciwdziałała polityce Habsburgów, zarówno Ferdynanda jak i jego cesarskiego brata Karola V, coraz wybitniejszą rolę odgrywała druga żona króla, Bona, z medjolańskiego rodu Sforzów. Wbrew dawniejszym zarzutom, wiadomo dziś, że była to kobieta bardzo niepospolita, której systematyczne starania o wzmocnienie władzy królewskiej leżały niewątpliwie w interesie państwa. Ale metody, jakiemi się posługiwała, przyczyniły się do ostrych, a jałowych tarć między dworem a społeczeństwem szlacheckiem, których najjaskrawszym objawem była osławiona „wojna kokoszą" z 1537. W takiej atmosferze nieufności, którą mimo słabnącej ener-gji starego króla łagodził jednak właśnie jego osobisty autorytet i powaga, trudno było zrealizować projekty naj zbawienniej-szych nawet reform i wyzyskać świadomość ich potrzeby, która zaczęła się objawiać nawet na burzliwych sejmach. Tyle tylko przeprowadziła Bona, że Zygmunt August został wybrany i korowany już za życia ojca, który w 1544 oddał mu nadto w zarząd w. księstwo litewskie.
37. Renesans i reformacja. Polityki obu Zygmuntów niesposób ocenić bez uwzględnienia dwóch prądów umysłowych europejskich, w których Polska „złotego wieku" wzięła wybitny udział, rozszerzając ich zasięg aż po najdalsze kresy monarchji jagiellońskiej. Już XV stulecie uważa się słusznie za okres „prerenesansu" polskiego, ale zwłaszcza w XVI kultura Odrodzenia bujnie się u nas rozwinęła. Duża w tern zasługa Zygmunta I, który nawet już przed przybyciem Bony krzewił sztukę włoską i zrobił z dworu jagiellońskiego świetny ośrodek życia umysłowego. Zasługa to tern większa, że u niego, jak i u znacznej części innych, zwłaszcza duchownych mecenasów renesansu, silnie też wpływającego na ich poczynania polityczne, nowe prądy zestrajały się harmonijnie z chrześcijańską tradycją Polski. W wyższym jeszcze stopniu Zygmunt August był z usposobienia i zamiłowań człowiekiem renesansowym i przekazał ten kierunek rozwoju kulturalnego także pojagiel-lońskiemu pokoleniu.
Mniej trwały, choć właśnie za czasów ostatniego Jagiellona bardziej żywiołowy, okazał się wpływ reformacji. Sięgał on do Polski już za jego ojca mimo jegc zdecydowanie niechętnego stanowiska. Licząc na przychylność, a chwilowo nawet na pozyskanie wyjątkowo tolerancyjnego Zygmunta Augusta, wszystkie wyznania protestanckie, z kalwinizmem na czele, a nawet antytrynitarze najskrajniejszych odcieni, mieli wtedy w koronie i w w. księstwie tylu i tak wpływowych zwolenników, że dyskusje w sprawach kościelnych wypełniały znaczną część obrad sejmowych. Walka między stanem świeckim i duchownym zdawała się zapowiadać powstanie Kościoła narodowego i żywo niepokoiła Rzym. Zwyciężył jednak tradycyjny z nim związek, podtrzymany przez stałych odtąd nuncjuszów w Polsce, a w pełni doceniany przez króla, któremu myśl przewrotu religijnego była równie obca jak ograniczenie wolności sumień. Właśnie zresztą ta wolność spowodowała rozbicie wśród róż-nowierców, które mimo próby pogodzenia trzech głównych wyznań protestanckich, naprzód przez polskiego reformatora Jana Łaskiego, a potem na synodzie sandomierskim w 1570, żadnemu odłamowi nie pozwoliło uzyskać przewagi. Najwybitniejsi zaś działacze polityczni, którzy przez większą część rządów Augustowych obejmowali swemi postulatami także program reformy religijnej, zaczęli zwłaszcza po soborze trydenckim powracać jeden po drugim do dawnej wiary.