429
POLSKA
tureckiej, ale w myśl tradycyj batorjańskich pod przewodem Polski, podjęty w ścisłem porozumieniu z Wenecją, ewentualnie z równoległą akcją moskiewską przeciwko Krymowi, mógł istotnie zabezpieczyć nasze kresy, przywrócić nam dostęp do Morza Czarnego, a zarazem jedno z naczelnych miejsc wśród państw europejskich. Wielki ten plan, starannie przygotowany, zdawał się koło 1646 tak bliski urzeczywistnienia, że już nawet ujarzmione ludy bałkańskie spoglądały z nadzieją na króla polskiego, gotowego pójść w ślady Warneńczyka. Poniósł on jednak klęskę już w stosunku do własnego narodu, którego nie potrafił pozyskać dla swych zamierzeń, a próby przystąpienia do nich wbrew opozycji sejmowej wzbudziły tylko nieufność szlachty. Zaniechanie zaś daleko już posuniętych przygotowań odbiło się fatalnie na palącej sprawie kozackiej, której i Władysław IV nie zdołał konsekwentnie rozwiązać.
50. Sprawa kozacka. Powstania kozackie, coraz częstsze od końca XVI wieku, powtarzały się też w pierwszych latach Władysława IV, a surowa represja 1638 sprowadziła tylko „ciszę przed burzą". Przyczyny ich były głównie natury społecznej. W stepach Ukrainy, przedewszystkiem za „porohami" dnieprowemi, wytworzyła się już na schyłku XV stulecia warstwa ludności najrozmaitszego pochodzenia, przeważnie jednak z ludu ruskiego, która odgrywała poważną rolę w doraźnem odpieraniu najazdów tatarskich, a sama utrzymywała się głównie z wypraw wojennych, docierających aż pod Konstantynopol. Już za rządów litewskich, a tem bardziej po wcieleniu Ukrainy do Korony, starano się zużytkować ten burzliwy żywioł, tworząc z pewnej ilości kozaków „regestrowych" rodzaj stałej straży kresowej z organizacją autonomiczną pod władzą naczelną hetmana. Większości jednak ludności kozackiej groziło zrównanie z poddaną warstwą włościańską, aczkolwiek zawodem swym bardziej była zbliżona do drobnego rycerstwa. O ile zaś w chwilach konfliktu z Turcją i Tatarami chętnie się posługiwano jak największą ilością kozaków, o tyle w okresach pokoju nie można było tolerować samowolnych ich wypraw.
Niewątpliwe niekonsekwencje w polityce kozackiej Rzeczypospolitej, nierzadki ucisk ze strony magnackich kolonizatorów, posuwających się w głąb „dzikich pól", to wszystko wywoływało wśród kozaczyzny ferment niezadowolenia, do którego niebawem miał się przyłączyć moment religijny wskutek agitacji dyzunickiej, a wkońcu takie antagonizm narodowościowy. Przewidując ten niebezpieczny obrót sytuacji na stale zagrożonych kresach, Władysław IV przeznaczał kozakom doniosłą rolę w swym planie wojny tureckiej. Zaniechanie tego planu, który mógł istotnie zaspokoić ich aspiracje na czas dłuższy, przyśpieszyło więc wybuch nowego powstania, groźniejszego od wszystkich dotychczasowych, pod wodzą Bohdana Chmielnickiego, który pozyskał też pomoc Krymu. Jeszcze za życia króla wojska koronne zostały haniebnie pobite, a zarówno podczas bezkrólewia w 1648, jak i przez pierwsze lata rządów Jana Kazimierza, wybranego po bracie, obrona przed zawieruchą kozacko-tatarską była główną troską Rzeczypospolitej.
51. Potop. Bohaterskie czyny orężne, jak obrona Zbaraża i zwycięstwo pod Bere-steczkiem, połączone z akcją dyplomatyczną celem rozbicia sojuszu kozaczyzny ze światem muzułmańskim, a pizeplatane próbami ugod)' z Chmielnickim, nie powstrzymały jego fatalnej decyzji poddania się Moskwie w 1654, skąd wynikła oczywiście nowa wojna z caratem. Za najazdem zaś moskiewskim, którego ofiarą padło samo Wilno, zwalił się na Rzeczpospolitą najazd szwedzki Karola Gustawa, a co gorsza, niebywale objawy zdrady, zarówno w Koronie, jak i na Litwie, gdzie w obozie radziwiłłow-skim powstał plan zastąpienia unji z Polską przez unję ze Szwecją, zagrażały wprost istnieniu państwa. Stanął też po stronie Szwedów niepewny zawsze lennik pruski, wielki elektor Fryderyk Wihelm, a nawet z za bezpiecznej zwykle granicy karpackiej groził najazd wojewody siedmiogrodzkiego Rakoczego. Zanim jednak wrogowie Rzeczypospolitej mogli się porozumieć i urzeczywistnić swe plany podziałowe, okazała ona swoją niespożytą jeszcze żywotność. Obrona Częstochowy stała się hasłem do skupienia narodu przy prawowitym królu w ogólnym zapale patrjotycz-nym i religijnym. Nawet klęska w trzydniowej bitwie pod Warszawą w 1656, aczkolwiek raz jeszcze chwilowo oddala stolicę w ręce Szwedów, nie powstrzymała już odwetu, tem bardziej, że Polska zyskała pomoc ze strony Austrji i w sojuszu z Danją