430
POLSKA
nawet w dalekich, nadmorskich stronach zdobywała sukcesy militarne. Sukcesem dyplomatycznym było niewątpliwie odciągnię-cię od Szwedów elektora brandenburskiego, zostało to jednak okupione traktatem welaw-sko-bydgoskim w 1657, który zwalniał księcia pruskiego od zwierzchnictwa Polski, która zachowała już tylko nikłe resztki swych wpływów w Prusach Wschodnich. Zawarta zaś w następnym roku ugoda hadziacka, która miała utworzyć w obrębie Rzeczypospolitej „Księstwo ruskie", równorzędne Koronie i Litwie, a tern samem zaspokoić zarówno kozaków jak i budzące się aspiracje narodowe Rusi, nie zdołała wejść w życie w atmosferze obustronnej nieufności. Na takie uzupełnienie unji w duchu prawdziwie jagiellońskim było po „Potopie" już za późno.
52. Próby odbudowy. Nie było jeszcze za późno na próbę odbudowy zewnętrznego i wewnętrznego stanowiska państwa, które zdołało przezwyciężyć tak gwałtowny wstrząs. Ale po bratobójczych walkach na Ukrainie nietylko pozostała „ruina" najbogatszych ziem Rzeczypospolitej, lecz także trwałe podkopanie jej pozycji wobec Moskwy. Okres tak szkodliwych dla obu stron wojen polsko-szwedzkich zamknął już w 1660 pokój oliwski, pozbawiający Polskę tego tylko, co dawno utraciła faktycznie, mianowicie przeważnej części Inflant. Natomiast walka ze wschodnim sąsiadem toczyła się dalej i mimo niejednego zwycięstwa skończyła się fatalnym rozejmem andruszowskim w 1667; gorszym od utraty wszystkiego, co odzyskano za Zygmunta III, był podział Ukrainy między Polskę a Moskwę, która przez przyłączenie małoruskiego Zadnieprza z Kijowem stała się Rosją, mocarstwem o stanowczej przewadze w Europie wschodniej. Tej zaś części, która pozostała przy Rzeczypospolitej, coraz bardziej zagrażała Turcja, której protekcji również szukali malkontenci kozaccy, a która istotnie chwilowo zagarnęła Ukrainę prawobrzeżną wraz nawet z Podolem za następnego, niefortunnego króla Michała Wiśniowieckiego. Ale zanim jeszcze Jan Kazimierz złożył koronę w 1668, nastąpiła dzięki jego żonie, francuskiej księżniczce Ludwice Marji, nowa próba reformy wewnętrznej celem wzmocnienia władzy królewskiej w uszczuplonem państwie. Próba ta, jak poprzednie w zasadzie zbawienna, w metodach nie licząca się z obo-wiązującem prawem i opinją publiczną, znowu tylko zdyskredytowała słuszną sprawę i naraziła Rzeczpospolitą na drugi rokosz, wojnę domową tym razem szczególnie krwawą i podwójnie zgubną po tylu wojnach z sąsiadami. Rokosz Lubomirskiego udaremnił wybór króla za rządów jego poprzednika a za to dwie najbliższe zaraz elekcje po ostatnim z Wazów były smutną widownią intryg obcych kandydatów. Z obu wyszli „Piastowie", ale zarówno za Korybuta, tak niepodobnego do ojca, pogromcy kozaków, jak nawet za Jana Sobieskiego, który śmiało podjął plany reform niezbędnych, nie dopuściły do nich skłócone stronnictwa magnackie, z których jedno służyło właściwie francuskim a drugie austrjackim interesom. Na tle tych smutnych stosunków wewnętrznych tein mocniej występują ostatnie sukcesy Rzeczypospolitej na terenie międzynarodowym.
53. Odsiecz Wiednia. Niema wydarzenia w dziejach Polski, któreby bardziej wsławiło jej imię w świecie jak zwycięstwo wiedeńskie w 1683 odniesione w obronie sąsiedniego, niezawsze przyjaznego państwa, a zarazem całej Europy i jej chrześcijańskiej kultury. Wiemy zaś dziś, że wielkoduszny czyn Sobieskiego odpowiadał też w pełni dobrze zrozumianym interesom Rzeczypospolitej. I dla niej wszakże stanowcze odparcie nawały tureckiej było oddawna, a zwłaszcza po upokorzających klęskach za króla Michała nieodzowną koniecznością. Zasługom, jakie Sobieski zdobył sobie w tym właśnie kierunku, zawdzięczał zresztą swój wybór na króla w 1674. Świadczy to jednak o szerokich widnokręgach zwycięzcy z pod Podhajec i Chocimia, że jako król nie zaniedbywał także spraw północno-zachodnich, a w pierwszych latach panowania myślał o odzyskaniu Prus Wschodnich, a może nawet i Śląska w oparciu o politykę francuską. Dopiero po zawodach doznanych z tej strony powrócił do zadania, które sobie stawiał od młodości, roztaczając od chwili dokonania tego zwrotu polskiej polityki zagranicznej w 1679 rozległą akcję dyplomatycz-ną, sięgającą do wszystkich dworów europejskich. Nie było to winą Sobieskiego, że nie wszystkie okazały zrozumienie dla jego wielkich zamysłów i że akcja antyturecka ograniczyła się w pamiętnym roku 1683 do sojuszu polsko-austrjackiego, a nawet po wspaniałych sukcesach tego roku oprócz papieża, głównego promotora całej akcii, tylko Wenecja przystąpiła do Ligi. Dalszy