Poezje. 187
ługiem, sodą i wrzątkiem, ryżowemi szczotki — tu i tam postukują sprawiające młotki —
— pierzyny i poduszki wietrzą się pod strzechą napchane i pierzate — gospodyń pociechą —
są i dumą —
— na płotach cebrzyki i garce, putnie i sprzęty drzewne zdatne w gospodarce bielą się i czerwienią denkiem i polewą —
— tu i tam cień ruchliwy rzuca na nie drzewo
wszelakie: śliwa, kasztan, lipa, orzech włoski--
— pod dachem na drabinkach ocipki i trzoski suszą się zgodnie — czasem oczom się nawinie bury nawiąż badyli w złotej grochowinie —
— strzechy wszystkie słomiane — mchów kępki zielone mają je i blaszanią pod słoneczną stronę —
— kole chałup w ogródkach ka sie ino nada w opłociu chabaziowym włosi sie rozsada kapuściana, nakryta, by nie psuły ptaki
nie mierzwiły gołębie — przy kapuście kwaki, a pod płotem wonieje ziół nieco w przycieniu sposobnych przy chorobach i krów ocieleniu: piołun się w bożym drzewku, ruta w ślazie plące przyschnięte zeszłolistne lecz już wieśniejące —
— kury kuse, czubate kręcą się — na przedzie kogut krasy powoli a w pole je wiedzie — płoni się grzebień krwawy jak sztandar cechowy z dwoma stułami płatów wiszących u głowy —
a jakoby buńczukiem piórami ogona
wskazuje która w pokarm najplenniejsza strona —
i tak wiedzie procesję gdaczą gadatliwą
drogą spłókaną deszczem modratą i siwą —
kwaczą kaczki, gęgają gęsi a gęsiory
syczą węsząc nieprzyjaźń w obrębie obory —
psy warują przy budach w półsennem uśpieniu
śnią bezdrożne swobody w chałp więżącym cieniu —
— a tam dalej na polach skrzypią lśniące pługi orzące skład wystały wąski ale długi —
kładą się skiby tłuste jak karki wołowe te od środka na lewą te w prawą połowę —