66
któreby zmianom podlegało. Oo do dowodu, źe materya nie może istnieć bez formy odpowiedniej, nie wynika z niego konieczność, aby materya od wieków istniała, lecz to tylko, że odkąd materya istnieje, istnieje ujęta w pewne kształty; tern mniej jeszcze wynika to, jakoby materya sama z siebie posiadała istnienie. Nie tylko Arystoteles, ale przeważna część zwolenników wieczności materyi miesza ze sobą dwa te pojęcia: istnieć z siebie, i istnieć wiecznie. Jeżeli więc Arystoteles z faktu, że materya nie istnieje jako ogół, tylko w formach konkretnych, wysnuwa wniosek, że tern samem istnieje ona odwiecznie, to posuwa się poza zakres przesłanek i popełnia błąd petitionis principii. Dalej, wykazuje Arystoteles wńeczystość materyi na tej podstawie, że bez materyi niemasz ruchu, a bez ruchu czasu, w czasie zaś nie można odszukać pierwszego momentu, najpierwszego vuv. W tym dowodzie miesza Arystoteles ruch i czas rzeczywisty z czasem i ruchem wyobrażanym. Jeżeli sobie wyobrażę czas jako płynienie pewne momentów, lub ruch jako szereg nieprzerwany zmian w odwiecznej materyi, wówczas wyobraźnia może posuwać coraz dalej wrstecz początek czasu i ruchu, i nigdy do kresu najpierwszego nie dojdzie. Lecz jeżeli się ma do czynienia z ruchem lub czasem konkretnym, rzecz jasna, że ani ruch ani czas nie mogły się zacząć, nim się ukazała materya, zmianom podległa. Zatem Arystoteles i w tym wypadku powinien dowieść wprzód wieczności materyi, a potem z tego faktu w niosko waćby mógł, że ruch i czas jest wieczny; w tej formie, w jakiej Arystoteles podał swój dowód, jest ten dowód sofizmatem petiti principii. W końcu to, co Stagiryta nauczał o naturze ciał niebieskich, dzisiaj pozbawione jest wszelkiej wartości.
Jednak u Arystotelesa mamy Bóstwo wyodrębnione od świata, w czem bezwątpienia przewyższa on Stoików, którzy materyę i Bóstwo poczytywali właściwie za jedno jestestwo, z różnych tylko stron rozpatrywane. Materya jest podług nich niestworzona, współrzędna Bóstwu, które przenika ją na wzór ognia sztucznego (rcup Teyvixov) i jest rozumem, fatum, opatrznością w rozwoju materyi. Gdy praogień zniszczy jedną formę istnienia świata, natychmiast, rozpoczyna się druga, nowa forma1).
*) Por. Bauemker dz. w. prz. str. 366.