- 151 —
odprawował. jakoby do nich od urodzenia był przyuczony. Przytem zawsze był nabożny, w obyczajach skromny, pokorny i posłuszny. W idząc to jego gospodarz, a poważając go bardzo, przytem chcąc mu zawdzięczyc , córkę mu swrnją jedynaczkę pragnął dać za żonę , ale się Kazimierz z tego wymówił, a bojąc się, żeby nań znowu nie nalegał, i żeby się jeszcze tern bardziej poniżył, przeniósł się do wsi niegdyś swej dziedzicznej, która teraz należała do jego sióstr, i tam poddanemu własnemu ofiarowrał się-za parobka. Jako bardzo zarósł, wynędzniał i podstarzał , tak go nikt a nikt z ludzi niepoznał, nawet i własna siostra, która go nieraz widywała, gdy na pańszczyznę chodził do dworu. Co więcej, ci, co u niego niegdyś służyli, pastwili się teraz nad nim, okładając nieraz kijmi, hańbiąc najzelźywszemi słowy; siostra nawet sama, kobieta gwałtowna i okrutna dla poddanych , skazywała go na ciężkie bicie; on znosił to wszystko z świętą cierpliwością i milczeniem, i prosił Boga, aby bóle jego przyjął jako małą pokutę za grzechy nie dobrych panów. Siedm lat przetrwał na takich pracach i mękach, nakoniec zwą-tlony śmiertelnie, zachorzał; gospodarz jego widząc to, niezmiernie on się zasmucił, a Kazimierz go prosił, aby mu księdza sprowadził, mówiąc:— Idź na publiczny gościniec; księdza, którego tam spotkasz, sprowadź do mnie.— Chętnie uczynił to gospodarz, i napotkawszy w istocie! jadącego księdza Podolca,