Następnie zwrócono się do etnografii, aby z niej się dowiedzieć czegoś o upragnionych stopniach pośrednich. Puszczano się na wędrówki do dziewiczych lasów Ameryki północnej i południowej; przedsiębrano podróże do najdalszej północy i do krańców południa; nawiedzano murzynów, buszmanów i hotentotów w głębi nieznanego kontynentu ; nie zapomniano o wyspach morza południowego, o Australii i Nowej Kaledonii, obie-żono ziemię całą, aby odkryć ślady zwierzę-cości u najniżej stojących ras ludzkich. Z początku, w chwilach pierwszego zapału. dochodziły już nawet pomyślne wieści Pewien profesor z Bonn ogłosił, że znaleziono ludzi podobnych do małp, ludzi, którzy pną się po drzewach, nie znają ognia, a za broń tylko kamieni i pałek używają. Lecz radość krótko trwała.
Wobec wiarogodniejszych opowiadań rozpierzchły się piękne marzenia, któremi spodziewano się wypełnić przepaść między człowiekiem a zwierzęciem. Według Peschla 1), który w kwe-styi tej na większą zasługuje wiarę, ze wszystkich dawniejszych relacyj to tylko się okazuje, że gdzieś tam, według opowiadania jakiegoś plantatora bengalskiego i jakiegoś wędrowca poszukującego przygód myśliwskich, spotkano raz matkę i córkę, a potem męża i żonę w stanie na poł zwierzęcym. „Żaden zaś wiarogodny
1) „Yolkerkuode11. Lipsk 1875, srr. 139.