213
na siebie atomów elektrycznych, z których jedne posiadają ładunek dodatniej, drugie ujemnej elektryczności; oddziaływanie zaś owo zawisło nie tylko od odległości wzajemnej atomów, lecz także od zmian w ich względnej chyżości. Jednak to zapatrywanie, opierające się na Newtonowskim dynamizmie, a więc uznające możność działania sił in distans, nie doznało w nauce przyjęcia życzliwego. Helmholtz wystąpił w r. 1881 z twierdzeniem, że prawa elektrolizy, wskazane przez Faradaya, prowadzą konsekwentnie do przypuszczenia, że ładunek elektryczności, odpowiadający wartościowości atomu chemicznego, jest stały i niezmienny, że jestto ąuantum, zdolne do istnienia samodzielnego. Ten ładunek elektryczny nazwał Helmholtz »atomem elektrycznością a Johnstone-Stoney »elektronem«, która to nazwa powszechnie się przyjęła.
Nie długo potem wystąpił szwedzki chemik Svante Arrhe-nius w r. 1886 ze swą teoryą dyssocyacyi elektrolitycznej i to pod wpływem poglądów Van’t Hoffa na ciśnienie osmotyczne w roztworach, np. cukru w wodzie rozpuszczonego. Van’t Hoff na podstawie termodynamicznych rozumowań doszedł do wniosku, że stan ciała w wodzie rozpuszczonego wykazuje podobieństwo wielkie do stanu gazowego, i że prawa, którym gazy podlegają, jak prawo Boyle-Mariotte'a, Gay-Lussaca, Avogadra wprost można stosować do ciała rozpuszczonego w wodzie i w innych rozpuszczalnikach, ale tylko wówczas, gdy roztwór jest bardzo rozcieńczony. Na tej podstawie można oznaczyć ciężar cząsteczek ciała rozpuszczonego. Raoult i inni chemicy poczęli robić próby w tym kierunku; okazało się, że wiele ciał zgadza się z prawem Van’t Hofla, ale niektóre rozpuszczone w wodzie sole, kwasy, zasady nie stosują się do praw gazów, a wielkości ciężaru cząsteczek byłyby odmienne od ciężarów, które na innej drodze wypośrodkowano. Wówczas Svante Ar-rhenius wystąpił z twierdzeniem, że tylko te roztwory nie stosują się do teoryi Van’t Hoffa, które są elektrolitami, które przewodzą prąd elektryczny, czyli w których według teoryi Faradaya istnieją swobodne jony. W dalszym ciągu badań swych nad tym problemem przekonał się Arrhenius, że rozszczepienie (dysocyacya) cząsteczek ciała rozpuszczanego na jony nie dzieje się dopiero wskutek prądu, do cieczy wprowadzonego, ale że ono się dokonywa pod wpływem samego roz-