268
pisał szumnie na swym sztandarze: postęp, lecz to nie prawda; to zmonopolizowanie, iż się tak wyrażę, postępu dla jednego tylko wieku, sprzeciwia się historyi, sprzeciwia się duchowi ludzkiemu. Ludzkość w wiekach poprzednich również postępowała naprzód, może nie z tem powodzeniem, hałasem i aro-gancyą, jaka cechuje nasz wiek, ale niemniej to słowo, które w rękach materyalistów jest 'panaceum przeciw wszystkiemu, co ludzie dotąd uważali za prawdę, nie było jej obcem. W naturze bowiem człowieka spoczywa, by nie stał na jednem miejscu, by wciąż naprzód dążył, tak, że bodaj czy wiele z tych wynalazków, w które tak obfituje wiek dzisiejszy, nie jest tylko powtórzeniem tego, co przed wiekami kryły ciemne świątynie Egiptu lub Assyryi.
Przypatrzmy się tylko uważnie dziecku, z jakim to zapałem to małe „bobou przewraca książki, z jaką zazdrością spogląda na starsze rodzeństwo, któremu wolno brać tabliczkę i książkę, i pójść do szkoły; jak ono niecierpliwie wygląda tej chwili, kiedy i jemu wolno będzie się uczyć! A któż zliczy te nieraz do znudzenia przez dzieci powtarzane pytania: a czemu to, a dlaczego to tak, a jak to się nazywa? itp. Czegóż to dowodzą te pytania? Oto dziecko chce wydoskonalić swój rozum, chce powiększyć nowemi prawdami szczuplutki jeszcze zakres swej wiedzy. Ta żądza dowiedzenia się prawdy w zaraniu jego życia obudzona, towarzyszyć mu będzie do grobowej deski. Nigdy jej człowiek nie ma dosyć, nigdy jej posiąść nie może za wiele, umierając, woła z Goethem: „Więcej światła — więcej światła!" lub ze sławnym kaznodzieją francuskim, Lacordair’em, zwracającym wzrok swój ku niebieskiemu Jeruzalem: „Otwórzcie mi, otwórzcie". 1 choćby nawet był człowiekiem tej miary co Newton, to jednak zamykając powieki, musiałby jeszcze z nim powiedzieć: „Nie wiem, co świat powie o mych pracach, ale co do mnie, to zda mi się, że jestem pacholęciem igrającem na brzegu morskim, któremu już i to sprawia wielką radość, jeśli kiedyniekiedy znajdzie kamyk gładki lub muszlę piękniejszą od zwykłych, gdy tym-