273
Zygmunta I, weszło w zwyczaj nazyw-ć ich z łacińska senatorami. (O tern i Rafał Gurowski, w Protokule Delegacyi 1773—5 tom III, str. 206—207). Po naszych źródłach wszelako ciągle występuje ten starodawny tytuł, „panowie rada” a senat też zwie się Wielkoradą Rzplitej. Radzili królowi wszyscy na sejmie i poza sejmem; od czasów Kazim. Jagiellończyka nastał więc zwyczaj, źe namawiali się koleją, kto być ma z nich przy królu, to jest przy panu, jak w skróceniu mówiono. Tkwił w nich zawsze ten stary duch wojewodów ziem Piastowskich Sprawą narodową zawsze kierowali wspólnie z królem. Ztąd' przewaga wojewodów i panów rad w ogóle nad ministrami; panowie rad z królem nakazywali coś, ministrowie wykonywali. I rzeczywiście był w nich majestat narodu, dawnych plemion związanych w całość polityczną. Był i po za sejmem nieustający sejm w tej radzie królewskiej i jeżeli gdzie, to tutaj wśród wojewodów król był primus inter pares, pierwszy między równymi, oczywiście w zasadzie prawnej, nie w rzeczywistości, bo wojewodowie byli wojewodami ziem i województw, a król jedynym wojewodą państwa. Wojewodowie ci pociągnęli potem za sobą i młodszych, mniej dostojnych braci i ducha mu swego nadali. Wielkością panów rad Polska urosła. Panowie rad powzięli patryjotyczny, genijalny zamysł ślubu Władysława Jagiełły z Jadwigą, panowie rad dokonali unii, rozszerzyli po krańcach wschodnich cywi-lizacyją Europy i Kościół. Panowie rad umieli wolności polskiej znaleść posadę w prawie pisanem, podnieśli neminem cnptivabimus, ugłaskali Jagiellonów, wyrobili ich na dynastyję najzacniejszą w świecie. Panowie rad odzyskali Pomorze, złamali zakon krzyżacki a już królów wina, że dźwignęły się Prusy jako państwro. Panowie rad wpływ Polski ustalili w Czechach i Węgrzech, zhołdowali Wołoszczyznę i Mnltany. Wawrzyniec Goślicki słusznie powiada w dziele de optimo senatore (str. 36: tłomaczym tu jego wyrazy łacińskie): „królestwo to, mówi o Polsce, nie więcej królów, jak zasługą senatu urosło i nazywa się dzisiaj nie tylko Polski królestwem, ale całej jakby północy.’’ Czacki zżyma się na te słowa, bo patrzy oczami swojego czasu na dawne stosunki, i nie ma sądu, ale Goślicki oglądał żywą prawie j eszcz rzeczywistość, Goślicki bystrzejszy jest zresztą od Czackiego i wierzyć mu zupełnie tutaj można, bo jego twierdzenie najdoskonalej stwierdzają fakta. Cóż za dojrzałość tych panów rad np. już w dobie nadziei po Ludwikowej! Rozrosła się dziwnie ta wspaniałość w złotej chwili Jagiełłów, w tej drogiej chwili, w której każdy całą piersią swobodnie oddychał, w której cała ziemia Polska musiała się podnosić wielkością, szczęściem, marzeniami najpiękniejszej przyszłości, a co większa rozkoszą tego przekonania, że pędziło się żywot w świętej pracy, w szlachetnej powinności. Z onejto doby urastali na pociechę narodowi kardynał Zbigniew, Długosz, Grzegorz z Sanoka, Ostroróg, Tarnowscy, Tęczyńscy, Czyżowscy, Michałowscy. Świetność senatu zwiększali panujący książęta; zasiedli w nim przecież mistrzowie krzyżaccy i książęta, pruscy, a napróżno się o to miejsce dopominał później książę kurlandzki, na próżno już po sejmie umi lubelskiej, dopominał się i najdostojniejszy pan litewski, udzielny prawie książę słucki, wiecznie kandydat do tronu litewskiego, kiedy spisek magnacki chciał za Kazimierza Jagiellończyka, zerwać sojusz Litwy i Polski. Senatorowie nie pisali się, poddanymi króla. Prymas ksiądz Dzierzgowski na sejmie w r. 1548, wyrzucał królowi jego małżeństwo z Barbarą Radziwiłłówną i mówił z tego powodu: „Wasza Królewska Mość, zamiast miłości wielką nielubość u poddanych i u nas samych zjednać raczył.” (Dyaryjusz w Zbiorze Niemcewicza tom I, iw Pamiętniku warsz. 1819, Nr. 6).
ENCTKLOPEDYJA TOM mil. l o