obecnych, gdyby był powiedział: wszyscy chcecie być szczę-śbwymi.
Przyznać należy zupełną słuszność św. Augustynowi, bo rzeczywiście do szczęścia każdy dąży, szczęścia pragnie, za niem goni, dla niego się mozoli, bo ostatecznym celem człowieka: być szczęśliwym, czy w tej, czy w innej formie on pojmuje swe szczęście. Filozofowie najróżnorodniejszych obozów nigdy się nie spierali o to, że celem ostatecznym człowieka jest szczęśliwość, a jeżeli najniedorzeczniejsze ich syste-mata potrafiły znaleźć zwolenników, to dlatego tylko, że przyrzekały wytłómaczyć, na czem zależy vita vere beata. Nie wdając się więc w dłuższy wywód, czy rzeczywiście takie mamy pragnienie, bo każdy potrzebuje się tylko siebie samego zapytać, ku czemu to zmierzają wszystkie jego myśli, zamiary i uczynki, w ten sposób tezy naszej dowodzić będziemy.
Każdy człowiek ma pragnienie doskonałego szczęśeia z natury sobie dane; pragnienie to spełnione kiedyś być musi. Ponieważ atoli na ziemi człowiek nigdy nie posiędzie prawdziwego szczęścia, przeto musi go po za grobem dostąpić.
Wypada pokrótce udowodnić mniejszą przesłankę, skoro co do większej niema wątpliwości.
Lecz w jakiż sposób udowodnić mniejszą przesłankę, (która głosi, że na ziemi człowiek nie może osiągnąć doskonałego szczęścia), czy indukcyjnie, tj. przechodząc różne opinie ludzkie, zasadzające szczęście na posiadaniu raz tego, raz owego dobra, tak, że Yarro aż 288 różnych zdań naliczył w tej mierze, czy też dedukcyjnie wydobywając z analizy natury człowieka pojęcie jego ostatniego celu?
Przeciw metodzie dedukcyjnej przemawia ta okoliczność, że nie rzadko zrywa z rzeczywistością i do samowolnych prowadzi hypotez, przeto raczej drogą indukcyi pójdziemy 1).
') Cfr. Cathrein: „Moralphilosophie" I. Bd., str. 77 i nast.; Tu-rinaz op. c. str. 141 —147; Georg Feli: „Die Unsterblichkeit der mensch-lichen Seele“, 1892, Freiburg-Herder, str. 80 i nast.