288
miot istnieć i ten cel osiągnięty być musi, i rzeczywiście osiągany bywa. Inaczej należałoby Stwórcę winić, że daje pragnienie, które nigdy nie może być urzeczywistnione. Któż atoli śmiałby powiedzieć, że Bóg, ta Istota najświętsza a zarazem najmędrsza i dobroci pełna, dając człowiekowi pragnienie szczęścia i to pragnienie niepokonalne, nie dające się wyrwać z serca ludzkiego, uczynił to bez celu, ot tak dla igraszki? Jeżeli tedy nie wolno nam tak myśleć o Bogu, to musimy twierdzić, że człowiek będzie szczęśliwym. Ale gdzie? Tu na ziemi? Nigdy — wszystkie dobra ziemskie nie potrafią, jak to wykazaliśmy, uszczęśliwić człowieka prawdziwie, a na ten wyraz ostatni kładę nacisk; wydają się pożądanymi, póki ich nie mamy, ale gdy raz staną się naszą własnością, niezadługo nudzić nas poczynają, bo jak to pięknie, a zarazem głęboko wyrzekł św. Augustyn: „Creasti nos propter Te, Domine, et inąuietum est cor nostrum, donec reąuiescat in Te: Stworzyłeś nas dla Siebie, Panie, przeto niespokojne jest serce nasze, póki nie odpocznie w Tobie". A więc pragnienie serca ludzkiego jest tak wielkie, tak obszerne, że jeden tylko Bóg zapełnić je może; duch stworzony dla posiadania Boga w wieczności, musi gardzić i czuć niesmak tego, czem ciało chce go usidlić.
Jakże takie pojmowanie szczytniejsze, niż zgubny pessy-mizm! Targa się on, rzuca, widzi, że na ziemi nie ma szczęścia, widzi tylko ból, ale że jego oko nie chce sięgnąć po za grób, kończy na nihilizmie moralnym; nie umie i nie jest w stanie wytłómaczyć, dlaczego jeden tylko człowiek, ta najszlachetniejsza istota ze wszystkich istot ziemskich, jest zarazem najnieszczęśliwszym, najwięcej cierpieć musi. Od kolebki, aż do grobowej deski cierpienia za cierpieniami, ból za bólem, że życie nasze nie życiem, ale raczej przedłużoną śmiercią nazwać można; „prolixitas mortis", jak powiedział św. Grzegorz Wielki. Niezliczone choroby i dolegliwości dręczą człowieka od zarania; co jedna ustąpi, wnet zjawia się druga i żadne środki ziemskie, czy przez naukę, czy przez czułość podykto-