348
jeszcze coś więcej istnieć musi w żywym organizmie każdym, a tem bardziej ludzkim.
Zycie więc nie da się wytworzyć w chemicznych gabinetach, a wysiłki w tym robione kierunku, przypominają mozoły alchemików, trudzących się nad robieniem złota lub wynalezieniem kamienia mądrości.
Kto życie samo uważa za skutek sił tylko cbemiczno-fizycznych, a organizm żywy za sztucznie zbudowaną maszynę, ten konsekwentnie i zdolność czucia w człowieku materyalnym jedynie ruchem tłumaczyć musi. Atoli człowiek głębiej myślący żadną miarą nie może się zgodzić na takie tłumaczenie. Organizm bowiem cały składa się z miliardów cząstek; sam mózg, który przy objawach psychicznych tak wybitną gra rolę, ma zawierać aż 48.000 milionów komórek: jakżeż więc wobec tego wytłumaczyć jedność czucia? Jeżeli zaś niepodobna pojąć czucia (uważanego jedyuie jako skutek ruchu drobin) wtedy, gdy istuieje jakaś podnieta zewnętrzna, powodująca ruch nerwów, to już czystą niemożliwością wytłumaczyć zgodnie z hy-potezą materyalistów czucie wówczas, gdy tej podniety wcale niema. Wszelkie wysiłki psycho-fizyki, chcącej czucie tłóma-czyć jedynie ruchem drobin, muszą pozostać bezowocnymi. Jakoż, jeżeli czucie jest tylko skutkiem, wypadkową ruchu molekularnego, to ponieważ te same skutki w tych samych warunkach, te same wywołują przyczyny, więc to samo natężenie podniety winno sprowadzić w dwóch ludziach to samo natężenie czucia; również u tej samej jednostki większa podnieta powinna wywołać iutenzywuiejsze czucie, czemu atoli doświadczenie codzienne kłam zadaje. W każdem przeto czuciu odróżnić należy stronę jego materyalną, tj. ruch nerwów, spowodowany zewnętrzną lub wewnętrzną podnietą, od tego pierwiastka niemateryalnego, który ów ruch umie zamieniać na subjektywne czucie. Wprawdzie ewolucyonistka, p. M. Stefa-nowska, twierdzi, że i martwa materya posiada czucie, ale to dowodzi tylko takiego zamieszania pojęć, jakiego nie było może przy budowie wieży Babel. Co najwięcej, tylko analo-