514
wiańszczyznie, przez nie tylko panował, podnosił swoje zdobywcze prawo. Grody nawzajem podawały sobie rękę, jeden stawał za wszystkie, wszystkie za jeden, bo w nich zasiadły liczne książęce drużyny, owe garstki zuchwałych ludzi, co zapanowały tylu plemionom. Począł więc stawiać grody Oleg, nakładał daniny na słowiańskie sąsiednie plemiona, zwojowawszy ziemie Polan. Kijów, gród ich stary, macierzą stał się tym samym grodom, które Oleg budował, macierzą wszystkich grodów, które zajął. Już w wielkiej wyprawie Olega na Grecyją, nietylko owe zieone przez Ruryka podbite, ale i Polanie, Siewierzanie, Drewlanie. Radymicze, Chorwaty, Dulębowie, Tywercy nazywali sic Rusią. Ryło to urzędowe jeograficzne nazwisko takie, jakie później w lat dwieście znał jeszcze Nestor. Jeduem tern nazwiskiem władzca, zarówno Oleg, jak i jego następcy, oznaczał państwo, które skupiała jego siła, te grody ruskie, ludnością miejscową zasiadłe. wśród których panowali przybysze, zdobywcy. Państwo istniało przecież tylko w głowie władzcy, konunga, bo tłum plemion nie wyrobił się sam ku jedności politycznej. W tern państwie Rusi byli zawsze po dawnemu Nowogrodzianie, Krzywicze,, Polanie, Siewie-rzanie, Drew lanie i t. d. Naturalny to logiczny bieg wypadków. Toż i Polska, Polanie nad Wartą, rozlawszy się na Kujawian, Mazurów, Sieradzan, Szlązan, Chrobatów Krakowskich i Pomorzan, nie odrazu stała się narcdem i była długo państwem. Toż te peryjodyczne wutrząśnienia Polski po śmierci Mieczysława I i Bolesława Chrobrego, owe wojny domowre za Ryxy owe podziały państw za Władysława Hermana i Bolesława Krzywoustego dowodzą, że Polska w państwie była jeszcze wyrażeniem jeograficznem, nienarodowem. W dobie dopiero podziałów plemiona wyrabiają wśród siebie myśl jedności politycznej, tworzą naród, kiedy w pierwszej dobie skupiają państwo jedni królowie wśród obojętności plemion. Co ma być ciine i zdrowe, jędrne, a dzielne, samo się wyrabiać musi przez ofiary i łzy, przez poświecenie się i zawody. Toż nie inaczej wyrabiała się jedność narodowa wszystkich dzisiejszych państw europejskich kosztem i pracą pokoleń. W państwie waregów' widok odmienny, obcy najezdca wiele ziem, rozwinął szerokie skrzydła do lotu, zaimprowizował państwo. Plemiona podbite ani miały potrzeby wiązania się wspólnego w jakąś organiczną całość, nikt im nie groził jak Polsce. Polska powstaję od razu, jako żywy organizm, który musi stawiać czoło niemieckiemu groźnemu najściu od zachodu; czynną jest, jako podrażniona narodowuść. Wschodnim słowiańskim plemionom kto groził przed najściem Russów? Ideja państwa od Zachodu posuwuła się na Wschód przez wielkie dziejowe wypadki. W tej Słowiańszczyznie wschodniej wszystko było tak jeszcze starodawne, tak patryarchalne, tak proste, jak za oiców scytyjskich. Ruchu żadnego, swubodne gminy jedne obok drugiej siedziały na niezmiernej przestrzeni, nic się o życie wyższe, społeczne nie troszcząc. Na ilmeńskiej północy tylko cokolwiek przebudziło się tego życia, widzimy tam albowiem unią plemion nawet różnorodnych i plemiona te przywołują waregów jako obrońców, najemników' i rycerzy. Los zdarzył inaczej, ci mniemani obrońcy zostali panami. Toż tutaj na Wschodzie obcy pierwiastek skupia żywioły, buduje państwro wśród zabójczej obojętności plemion. Waregowie byli sobie u góry, plemiona sobie u dołu, tamci jednoczyli, te rozdzierały państwu, dwa żywioły wbrew'sobie przeciwne, otwurc-ie nieprzyjazne. Więc państwo to rozkłada się wreszcie, bo żadna siła go nie złoży, kiedy myśli narodowej, organicznej nikt w- niem nie rozniecił, bo i rozniecić trudno było. Pierwszy