15
tki swojej we wsi Sulikowie około Pilicy, w pobliżu Krakowa; przybył w końcu tegoż roku do Warszawy. Tu otrzymawszy uwolnienie ze służby wojskowej w 23 roku życia, zaczął pracować naprzód w Kommissyi Spraw Wewnętrznych ('); następnie zamieszkawszy stale w Warszawie od roku 1818, dawał lekcye literatury polskićj i stylu w konwikcie księży Pijarów na Żoliborzu. W roku 1821 Kommiesya Wyznań Religijnych i Oświecenia mianowała go Zastępcą professora w Liceum Warszawskiem, a w następnym roku dnia 8 maja, wezwała go do wykładania literatury polskiej w Królewsko-Warszawskim uniwersytecie. W roku 1823 był pierwszym sekretarzem, w roku 1825 mając lat życia 34, zawarł związek małżeński, z którego zostawił jedyną córkę Karolinę. W roku 1826 został profeesorem stałym, i zarazem Towarzystwo Warszawskie Przyjaciół Nauk mianowało Brodzińskiego swoim członkiem. Podupadły na zdrowiu przez ciągłą pracę, w tymże roku odbył podróż do Włoch, przyczćm zwiedził Szwajcaryą i Paryż. W roku 1829 mianowany professorem radnym, a w ostatku generalnym szkół wizytatorem.. -
Po zamknięciu Uniwersytetu Warszawskiego, w roku 1832 otrzymał pensyą emerytalną.
W roku 1834 dla poratowania zdrowia udał się do Krakowa. O tych odwiedzinach starożytnego grodu naszego poety, tak pisze Ambroży Grabowski:
„Z skwapliwością i rozrzewnieniem (jak sam mówił) odwiedzał i oglądał pomniki tutejsze, jak gdyby przeczuwając, że ich już więcój widzieć nie będzie. Miłćm było wszystkim jego tu przybycie, i każdy go u siebie mieć chciał. Znakomity artysta tutejszy, Wojciech Korneli Statler Krakowianin malował portret jego. W tem dobrze trafionem oddaniu oblicza jego, jaśnieje cała słodycz charakteru, anielska łagodność, a nade wszystko tęsknota i piętno cierpień duszy.”
W rok smutne przeczucia Brodzińskiego się sprawdziły: lekarze polecili na ratunek wody czeskie, choroba piersiowa się wzmogła, i nakoniec go dobiła. Umarł w Dreźnie dnia 10 października 1835.
Idzie obiadu godzina,
I kończy eię gadanina.
Aż się panieńskie otwarły pokoje. Wychodzi ciotka i dziewcząt dwoje: Ta skromnością duszą mami,
Druga zabija oczkami,
Owa bawi, że niewinna,
Wesołością nęci inna.
O posagach i spuściznach,
O kobiótach i mężczyznach,
Gdzie niepewne, gdzie gotowe Prowadzim ciekawą mowę.
Z moim interesem będzie ( zapewne mowa o cę akrótce do Poznania i do Krakowa pojadę.
(*) Zobacz przypis Nr. 2 w końcu.
Po obiedzie, przy gitarze.
Przy różnych piosneczek gwarza,
Aż lube wieczory Nadbiegają w oka mgnieniu.
Stary pacierze Odmawia szczerze.
My przy kominka płomieniu,
Powszechnym zwyczajem Fraszki sobie bajem.
Stary do Boga na niebie.
Ja wzdycham J.... do ciebie.
spodziewanym spadku ), łe coś dostanę przecie. Powró-