111
a dobry ojciec pozwalał i zgadzał Kię na wszystko- Miał więc Ignacy Krasicki zostać księdzem, z widoków rodzicielskich, chociaż sam o tem nie myślał. I gdzie można było myśleć o przyszłości w latach dziecinnych, w pośród rówienników blizką krwią złączonych, których kochał? Stryjowie jego mieli już wtenczas liczne potomstwo. Wszystko to byli bracia stryjeczni i cioteczni, byłyto siostry Ignacego. Samych Krasickich do dwadzieścioro było dzieci. Syn najstarszego brata ojcowskiego Józefa, Jan, otrzymał już godność chorążego nadw. w wielkióm księztwie litewskiem, i ożenił się z bogatą dziedziczką milionowych włości Kotowiczówną. Drugi zawarł związki małżeńskie z Wiel-borską. Dorastało nowe pokolenie. W gronie rodzinnćm zatóm, otoczony przyjaźnią sióstr rodzonych i braci, w zamku Dubieckim wzrastał Ignacy. Ze wszystkich jednakże rówienników był jeden, co serce jego zupełnie i bez podziału zaskarbił dla siebie. Mówimy o Ignacym Cetncrze starościcu korytni-ckim, ciotecznym jego bracie, bo był synem Izabelli Krasickiej- Mieszkali Cetnerowie w Krakowcu pod Przemysłem. Bywał często z rodzicami swoje-mi Ignacy Krasicki, a jedność skłonności, podobieństwo sposobu myślenia, związały go z Ignacym Cetnerem przyjaźnią, której potem samo oddalenie się nawet, rozerwać nie mogło.
Rodzice oddali nareszcie młodego syna do szkół Jezuickich we Lwowie. Uczony ten zakon był wtedy jedynem źródłem, z którego młodzież czerpała jakie takie światło i wiadomości. Gotując Ignacego do przyszłego duchownego powołania, chciała matka, żeby u Jezuitów pobierał pierwiastkowe nauki. Kształcić się zaczął coraz więcej dowcip młodzieńca. Okiem już swo-jem zagląda! w przyszłość; jeżeli nie głową to przeczuciem pojmować już zaczął wady ówczesnej edukacyi. Jego ród historyczny otworzył mu drogę do wszystkich towarzystw Lwowskich. Rozwijały się zdolności coraz widoczniej, a rodzice już o tóm tylko myśleli, żeby Ignacego posłać na ukończenie nauk teologicznych do Rzymu, bo próżnią w ich sercu mogły zapełnić młodsze dzieci. Wtóm umarł ojciec Ignacemu w roku 1751 zaledwie skończywszy 4G łat życia. Młody Krasicki został sierotą, a lat 16 miał dopiero.
Nad domem okrytym żałobą, nad biedną wdową, która upadała pod ciężarem boleści, a jednak myślą wzlatywała do nieba; nad gronem małych ni.cdoroslych dzieci, objął teraz opiekę ksiądz biskup Kunicki. Kiedy się pierwszy żul płaczem uśmierzył, Kunicki pomyślał o wyprawieniu Ignacego do Rzymu, jakby się spieszył uporządkować wszystko, spodziewając się, że sam już niedługo na ziemi zagości; jakoż w istocie umarł tegoż samego 1751 r«ku. I po drugićj już żałobie wyjechał wreszcie Ignacy do Rzymu, pożegnany płaczem matki, jakhy jedyna domu osieroconego nadzieja.
W Rzymie panował wtedy pobożny Benedykt XIV z domu Lambertini. Miody Krasicki na każdym kroku w Italskiej ziemi spotykał ludzi i dzieła, które przemawiały do jego serca i wyobraźni. Sam papież mógł przeszłością swoją i nauką oczarować młodego człowieka, chciwego świata i wiadomości. Benedykt XIV prowadził wtedy częstą i ciekawą rozprawę listowną z Wacławem Sierakowskim biskupem Przemyślskim, a wreszcie i arcybiskupem