507
bo te odtąd uprawnionemi zostały. Guizot ma to przekonanie, że rewolucya nie miała żadnej pewnej zasady, a najlepszy dowód tego jest, iż się pokazała pozbawioną inicyatywy, i że nie miała skierowanych myśli ani ku złemu, ani też ku dobremu. Szczególniej w polityce zewnętrznej uważał Guizot naśladowania nieszczęśliwe i niezręczne. Wypadki następne sprawiły te uwagi głębokiego polityka, bo każdy dzień od lutego roku 1848, świeżo w zewuętrznein położeniu Francyi odkrywał rany, pomimo purpurowe łachmany w jakie je pan Lamartine przyodziewał.
Jak zewnętrzne położenie Francyi nie przypadło do smaku Guizota, to wewnętrzne za to zupełnie go zaspokaja. Dawny prezes rady ministrów oddając sprawiedliwość dążnościom rządu we względzie prawa powszechnego głosowania, nie tai jednak tego, iżby prawa tego nie przyjął, chyba przejrzane i poprawione. Dlatego też przygotował sobie uwagi o catym składzie tymczasowego rządu, które kiedyś na trybunie rozwinąć zamyśla, bo tylko wtedy chciał do kraju powrócić, gdy na reprezentanta powołanym zostanie; mimo to jednak, nie spieszył się z powrotem, odkład ijąc go aż do czasu drugiego zgromadzenia narodowego, i z tejto przyczyny wymówił się od kilku kandydatur w sposób, który nie przyniósł bynajmniej zaszczytu pewnym ludziom stanu, których wyrodziła rewolucya lutowa. Przyznaje on, iż powstawać przeciwko polityce zewnętrznćj rządu nie może, bo polityka ta była jego własną, tylko skrzywioną i drobiazgową; popierać jej zaś nie chce, bo musiałby działać razem z ludźmi, których nieudolność wzbudza jego oburzenie. Zresztą, cały sąd jego o ludziach i wypadkach lutowych, jakkolwiek odznacza się pewną ironią, to jednak niema w nim tej systematycznej złośliwości, i rewolucya może niema więcćj bezstronnego i nieomylniejszego sędziego.
Ostatnie zdziel jego już na wygnaniu napisane nosi tytuł: O demokracyi we Francyi. Guizot uroczystą wybrał chwilę, gdy Fraucya po dziesięciomiesięcznych usiłowaniach dla ocalenia prawa, sprawiedliwości, eywilizacyi, odzyskała wśród burzliwych wypadków wolną wolę i spokój. Glos jego stał się jeszcze wszeehwładniejszym po wypadkach lutowej katastrofy, a chociaż dawni przeciwnicy oczekiwali gwałtowniejszego ze strony Guizota powrotu do rozpraw politycznych, to chęć zachowania swej godności, a więcej jeszcze interes społeczności francuzkiej, wskazały dawnemu ministrowi zasadę podług jakiej działać był powinien, przemawiając raz pierwszy po rewolucyi do swego kraju. Charakter tego pisma Guizota pełnym jest wdzięku, odbija się tam smutek serca człowieka stanu, co tyle doznał niesprawiedliwości, i co nie mógł przewidzieć nieszczęść własnego kraju; ale ten smutek, co ani na chwilę nie zachwiał jego umysłu i nie zniweczył nadziei, dodaje więcej jeszcze uroku tak wymownemu głosowi. Wszystkie dawne pisma Guizota miały tylko jeden przedmiot: naukę, rozbiór żywiołów charakteru uowego towarzystwa z rewolucyi wylodzonego. Nikt tćj nauce nie poświęcał się z większa wytrwałością i gorliwością; nikt żywiej jej nie zgłębiał, nikt nie wskazał jaśniej niebezpieczeństw otaczających francuzką dcmokracyę, a jednakże nikt w każdym czasie nic wierzył z więkezćui zaufaniem w przyszłość Francyi. Dlatego też