144
jeżdżała, 1) a przez to Polskę na wojnę z Turkami i Tatarami narażała, powściągnął, urządzając ich w pułki po 1000 ludzi z własnemi atamanami pod karnością wojskową, i wkładając na nich obowiązek, strzeżenia i bronienia granic wschodnich. Jednocześnie pomnożył on wojsko polskie pułkami pieszemi, zaprowadzając w nich jednostajność ubioru czyli mundurów. Jako przyjaciel nauk i oświecenia, nie pozwalał prześladować róż-nowierców, których szeroko rozgałęziony zakon Jezuitów i w Polsce ścigać zaczął. W wymierzaniu sprawiedliwości był on surowy, a pełniąc przytym gorliwie obowiązki swoje, przy-strzegał silnie powagi królewskiej, gdy go w tym niespodzianie śmierć w Grodnie zaskoczyła (12. grud. 1586), dokąd się dla dalszego prowadzenia wojny moskiewskiej był udał. — Po jego zgonie podzielił się naród znowu we dwa stronnictwa: jedno obrało królem Maksymiliana, arcykścia austryac-kiego, drugie zaś
Zygmunta (III.) królewicza szwedzkiego, syna Jana III., króla Szwecyi i Katarzyny Jagielonki , córki Zygmunla I. Arcykśżę Maksymilian, bawiący na ówczas w Ołomuńcu, wszedł czymprędzej za przewodnictwem Zborowskiego w 6000 wojska do Polski, lecz od hetmana Jana Zamojskiego do odwrotu zmuszony, pod Byczyną na Szląsku w niewolę został wzięty, z której aż we dwa lata był uwolniony. — Nie długo poznał naród niezdolność Zygmunta III. do tronu któren. pychą i zarozumiałością nadęty, tylko podchlebcami na tronie się był otoczył. Od złych poradców kierowany, popełniał jeden błąd za drugim, dla tego też jego długoletne panowanie nie przerwanym pasmem ciągłych dla Polski niekorzystnych wojen było. We dwa lata po jego wstąpieniu na tron bowiem wtargnęli Turcy na Ruś czerwoną, na których odparcie Jan Zamojski do Lwowa nadciągnął, zwołując do wspólnej obrony wszystką szlachtę, która się też licznie zjechała, gotowa dzielić wojenne trudy. Basza Sylistryi, wódz wojsk tureckich, dowiedziawszj się o tym zgromadzeniu rycerstwa, cofnął się po spaleniu Śniatyna spiesznie z granic państwa; lecz Zamoj-
Kozaki, lud nieznający karności, na pobrzeżu Dniepru w jarach i stepach ukraińskich, jako też na ostrowiach i kępach w korycie tej rzeki rozrzuconych, mieszkający, mimo uprawy roli poczytywali wojnę najezdniczą, połączoną z rabunkiem za jedyny cel swego istnienia; a wprawiając się przez częste napady na Turcyę w wojnę, sposobili się przy częstym zasilaniu śmiałych wojowników polskich do dzielnych zapasów. I tak nieco przedtym (1582) pod dowództwem atamana Skałozuba, uskutecznili nadzwyczajną wyprawę na morze Czarne, gdzie metylko kilka okrętów tureckich złupili, ale nawet i miasta Trebizondę i Sinope zrabowali. t